W Warszawie Politechnika prowadziła do 22. minuty. Trzecia kwarta była popisem Polaków w Zastalu - Marcina Fliegera, Kamila Chanasa i Rafała Rajewicza. W ich cieniu pozostawał nawet kolega Marcina Gortata z Phoenix Suns Gani Laval oraz czołowy rozgrywający PLK Walter Hodge. Na początku czwartej kwarty przyjezdni prowadzili 71:59. Gospodarze rzutami za trzy punkty odrobili straty i na 15,5 s. przed końcem przegrywali 82:84. W końcówce więcej spokoju przy wykonywaniu rzutów wolnych zachowali koszykarze z Zielonej Góry. Laval uzyskał double-double - 17 pkt i 10 zbiórek, a w AZS-ie najskuteczniejszym był 18-letni Mateusz Ponitka - 21 pkt. "Biorąc pod uwagę, że za chwilę czekają nas mecze z drużynami z czołówki tabeli, to zwycięstwo jest bardzo ważne. Spotkania z Anwilem i Energą pokażą, gdzie tak naprawdę jest Zastal. Nie powinniśmy jednak tak roztrwonić wysokiej przewagi nad AZS. Tak się ułożył mecz, takie sytuacje zdarzają się nawet najlepszym" - powiedział PAP Kamil Chanas. Lider tabeli, wicemistrz Polski PGE Turów Zgorzelec, wygrał bez problemu szósty mecz. Tym razem w Tarnobrzegu z siarką 77:59. Passę zwycięstw podtrzymali koszykarze Śląska Wrocław, którzy w pojedynku w Łodzi z innym beniaminkiem - ŁKS okazali się zdecydowanie lepsi od rywali (69:85). Gospodarze byli podwójnie rozczarowani, bo mimo głośnej akcji zapraszającej kibiców na trybuny Atlas Areny nie udało się pobić rekordu frekwencji na ligowym meczu gier zespołowych w hali (10 015). Spotkanie obejrzało nieco ponad 9000 widzów. Śląsk do sukcesu poprowadził rozgrywający reprezentacji Polski Robert Skibniewski, który uzyskał 15 pkt, miał 9 asyst i 4 zbiórki. Łodzianie przegrali po raz piąty z rzędu.