Na liście najskuteczniejszych ustępuje tylko gwiazdorowi swego byłego klubu - Stelmetu Zielona Góra Walterowi Hodge'owi - 20,5 pkt, a wyprzedza innych Amerykanów - Bena McCauleya z Polpharmy Starogard Gdański - 18,0 i Quintona Hosleya ze Stelmetu - 17,36. Kolejny z Polaków, Filip Dylewicz z Trefla Sopot, jest dziesiąty - 14,67. - Czy spodziewałem się takich osiągnięć przed sezonem? Szczerze mówiąc, nie aż takich. Oczywiście liczyłem przede wszystkim na dłuższą grę w nowym zespole, co nie było mi dane w Zielonej Górze. Wierzyłem, że będę mógł pokazać, co potrafię, bo zawsze wierzę w siebie, w sens pracy wykonywanej na treningach i poza nimi. Koszykówka to moja największa pasja - powiedział 29-latek. Szczególnie udany jest dla niego ostatni miesiąc. Począwszy od 8 grudnia i 26 punktów zdobytych w spotkaniu z Polpharmą, pięć kolejnych meczów kończył z dorobkiem minimum 23. Pozwoliło mu to awansować na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców. Czemu zawdzięcza tak dobrą dyspozycję? - Dużo trenuję. Nie obijam się na zajęciach, a po nich zostaję jeszcze z kolegą z drużyny Jakubem Patoką, by dodatkowo poćwiczyć rzuty. Trener Dariusz Szczubiał w wielu zagrywkach zespołu ustawia mnie w roli egzekutora, dla mnie są przygotowywane pozycje, z których pozostaje tylko oddać rzut. Wystarczy trenować i wierzyć w siebie - zaznaczył. W minionym sezonie, swoim drugim w Zielonej Górze, Dłoniak w czterech spotkaniach wyszedł w pierwszej piątce Zastalu, ale potem u serbskiego trenera Mihailo Uvalina popadł w niełaskę. Dlatego podkreśla, że szczególną satysfakcję przyniosła mu niedawna wygrana 99:95 i 25 punktów w meczu ze swoją byłą drużyną, którą nadal prowadzi ten szkoleniowiec. - Chciałem pokazać swoją wartość, udowodnić, że ktoś się mylił, rezygnując ze mnie. Taki mam charakter - przyznał. Jak powiedział, wciąż nie wie, dlaczego zrezygnowano z niego w Zielonej Górze. - Trener Uvalin, pytany przez dziennikarzy, przebąkiwał, że słabo bronię. A przecież na treningach pod tym względem prezentowałem się lepiej od Kamila Chanasa. Owszem, czasem zdarza mi się popełnić błąd, ale starałem się, zaciskałem zęby i walczyłem. Nawet jak nie grałem w pięciu meczach z rzędu, liczyłem, że wyjdę na parkiet w kolejnym - wyjaśnił. Dłoniak nie jest jedynym koszykarzem, który opuścił w ostatnich miesiącach drużynę z Zielonej Góry. Już w trakcie sezonu spotkało to mających za sobą reprezentacyjne doświadczenia Piotra Stelmacha i Adama Łapetę czy utalentowanego 19-latka Filipa Matczaka, wypożyczonego do pierwszoligowej Stali Ostrów Wlkp. - Nie mamy wpływu na to, co Uvalin robi z polskimi graczami. To przykre, bo na pewno nie jesteśmy gorsi od wielu koszykarzy sprowadzanych z zagranicy. Gdyby Polak dostał tyle minut, co np. zawodnik z Serbii, można by ich porównywać. W Tarnobrzegu mam komfort, bo trener Dariusz Szczubiał na mnie stawia i staram się mu za to zaufanie odpłacić dobrą grą - dodał. Jeśli do końca sezonu utrzyma średnią punktów, będzie najlepszym pod tym względem Polakiem w XXI wieku. Obecnie rekord należy do Marka Miszczuka - 18,5 pkt w sezonie 2000/01 w barwach Hoopu Pruszków i AZS Toruń. Jeśli ją odpowiednio podwyższy, może w dobie dominacji snajperów z zagranicy, zostać sensacyjnym rodzimym królem strzelców. Ostatnim Polakiem, który sięgnął po ten tytuł, był Wojciech Królik z Polonii Warszawa w sezonie 1993/94. - Nie myślę o tym. Chcę nadal solidnie trenować, cieszyć się koszykówką, wierzyć, że kolejne rzuty będą celne. Najważniejsze, by wygrywała drużyna. Naszą ambicją jest awans do play off. Istotne będzie najbliższe spotkanie z Rosą Radom na własnym parkiecie - przyznał snajper Jeziora. Dłoniak, który w tym sezonie gra najdłużej (średnio 34.25 min w meczu) i oddaje najwięcej rzutów (w sumie 224) w całej lidze, ma spore szanse, by zostać wybranym do pierwszej piątki Meczu Gwiazd, w którym reprezentacja TBL zmierzy się z ekipą ligi czeskiej. Gdyby składy ustalano dziś, znalazłby się w wyjściowym składzie obok Hodge'a, Hosleya, Olivera Stevica (Stelmet) i Dylewicza. Dla każdego sportowca to duży zaszczyt znaleźć się w drużynie najlepszych graczy ligi. Jestem wdzięczny kibicom, że na mnie głosują. Fajnie byłoby ponownie zagrać w Meczu Gwiazd. Zabrałbym ze sobą do Wrocławia rodzinę i narzeczoną Natalię, którzy tak bardzo mnie wspierają" - zakończył Dłoniak.