Jeszcze po trzech kwartach nic nie wskazywało, że w hali przy Reymonta dojdzie do niespodzianki. Wiślaczki prowadziły bowiem 68:59, ale w ostatnich dziesięciu minutach zdobyły zaledwie cztery punkty co przesądziło o ich przegranej. Trener Krzysztof Szewczyk nie ukrywał, że przyczyną takiej postawy zespołu w tym meczu było zmęczenie. Krakowianki ostatnio miały bardzo napięty terminarz. W miony weekend rywalizowały w Gdyni o Puchar Polski, gdzie poległy w finale Aretego Bydgoszcz 53:77. W środę z kolei w spotkaniu Euroligi wygrały w Montpellier z tamtejszym zespołem 85:57 i tym samym przedłużyły swoje szanse na zajęcie szóstego miejsce w grupie, które da im prawo gry w ćwierćfinale Pucharu Europy. - Nie ma co ukrywać, jesteśmy w dużym kryzysie fizycznym. Kiedyś to musiało nastąpić. To było dla nas dziewiąte spotkanie w przeciągu 24 dni. W piątek mieliśmy dopiero piąty trening w styczniu. To dla nas ciężki czas, ale musimy sobie z tym poradzić i wygrać dwa najbliższe spotkania. W środę gramy o awans do Pucharu Europy, a sobotę nie możemy sobie pozwolić na porażkę w lidze z Ostrovią, bo nasza sytuacja, w kontekście zapewnienia sobie pierwszego miejsca w sezonie zasadniczym, będzie zagrożona. Mimo tego zmęczenia końcówkę powinniśmy rozegrać trochę mądrzej, ale jak nogi nie niosą, to zawodniczki stają się nerwowe i podejmują głupie decyzje. Powtarzam jednak - nie mam pretensji do zespołu, bo walczył o zwycięstwo. Dla nas teraz najważniejszy jest odpoczynek, bo tego najbardziej brakuje - powiedział trener Szewczyk. W meczu z Energą nie mógł on skorzystać z Sonji Greinacher, która wyjechała do Niemiec w sprawach rodzinnych. Nie zagrała także kontuzjowana Klaudia Niedźwiedzka. Obydwie te zawodniczki będą już do dyspozycji trenera w środę w spotkanie z Fenerbahce. Dla toruńskiej drużyny zwycięstwo w Krakowie miało duże w aspekcie psychologicznym. W poprzedniej kolejce Energa przegrała we własnej hali z Artego Bydgoszcz 76:85, mimo że w pewnym momencie powadziła już różnicą 23 punktów. - Po ostatniej klęsce z Artego wygrana w Krakowie pozwoli drużynie odbudować się psychicznie. Spodziewaliśmy się, że Wiśle będzie brakować świeżości. Współczuję trenerowi Szewczykowi, bo jego zespół gra co trzy dni, do tego dochodzą długie, męczące podróże, nie ma kiedy trenować, ale drugiej strony my zaliczyliśmy bardzo dobre zawody, choć jeszcze brakuje nam zgrania - ocenił trener Energi Algirdas Paulauskas. W jego zespole najlepszą zawodniczką była Alexis Hornbuckle, która zakończyła mecz z 20 punktami, 6 zbiórkami i 3 asystami. W następnej kolejce - 3 lutego Wisła zmierzy się na wyjeździe z Ostrovią Ostrów Wielkopolski, a Energa gościć będzie we własnej hali mistrzynie Polski - Ślęzę Wrocław. Grzegorz Wojtowicz