Zbigniew Czyż: Mecz z ostatnim w tabeli GTK Gliwice wcale nie był łatwy dla Legii. Dopiero w czwartej kwarcie udało się wam odskoczyć gościom i wygrać pierwszy mecz na własnym parkiecie po długiej 47-dniowej przerwie od rozgrywania spotkań w hali na Bemowie. Łukasz Koszarek: Spodziewaliśmy się trudnego meczu z kilku powodów. Po pierwsze Gliwice zmieniły trenera (nowym szkoleniowcem GTK został Słowak Maros Kovacik, selekcjoner reprezentacji Polski kobiet, przyp. red.), po drugie, w naszym zespole pojawił się nowy zawodnik (Robert Johnson, przyp. red.) i taka transformacja nigdy nie jest łatwa. Sam mecz nie układał się od początku po naszej myśli. Nie graliśmy z taką energią z jaką byśmy chcieli i narobiliśmy sobie problemów. Dobrze, że w czwartej kwarcie udało się rywalom odjechać, bo w takich meczach różnie bywa. Do przerwy przegrywaliście dwoma punktami, po trzeciej kwarcie prowadziliście dwoma oczkami. Zwycięstwo zawdzięczacie właściwie ostatnim siedmiu minutom meczu, to był „odjazd” w waszym wykonaniu. Co o tym zadecydowało? - Myślę, że po prostu byliśmy skuteczni w ważnych rzutach w końcówce meczu. W czwartej kwarcie zagraliśmy lepiej i bardziej intensywnie w obronie. Po zakażeniach koronawirusem w waszym zespole nie ma już ani śladu? Jak czujecie się pod względem fizycznym? - Na pewno nie jest jeszcze idealnie. Nie graliśmy właściwie przez trzy tygodnie, na treningach przed meczem w europejskich pucharach z zespołem z Niemiec nie trenowaliśmy też w pełnym składzie. Teraz musimy wrócić do rytmu, z każdym spotkaniem powinno być coraz lepiej. Sami musimy się także doprowadzić do dobrej formy meczowej, bo mnóstwo meczów przed nami, właściwie co trzy dni. Energa Basket Liga. Łukasz Koszarek: W play-offach będziemy groźni Już w niedzielę czeka was kolejny zaległy mecz na własnym parkiecie, z przedostatnim w tabeli zespołem z Radomia. W przypadku wygranej awansujecie na czwarte miejsce w tabeli. Powoli, ale systematycznie budujecie, podobnie jak w poprzednim sezonie, dobrą pozycję do walki w play-offach. - Mamy taką nadzieję. Ale, żeby wygrać mecz w niedzielę, musimy zagrać dużo lepiej niż z Gliwicami. Musimy się skupić na swojej grze, mniej na sytuacji w tabeli. Z meczu na mecz chcemy poprawiać formę i zrozumienie na parkiecie. To, czy zajmiemy po rundzie zasadniczej czwarte, czy piąte miejsce nie jest aż tak bardzo istotne. Jeżeli złapiemy odpowiedni rytm gry, to w play-offach będziemy na pewno groźni. Dziwnie układa się dla was kalendarz spotkań w obecnym sezonie. Po długiej przerwie bez meczów, rozegracie teraz na swoim parkiecie siedem spotkań z rzędu, licząc także te w pucharach. Potem z kolei czeka was seria trzech spotkań na wyjeździe. - Rzeczywiście, w tym najbliższym okresie będzie to dla nas pewne ułatwienie. Nie będziemy musieli nigdzie podróżować. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że na wyjazdach też gra się nam dobrze. Mam wrażenie, że nasz zespół jest wtedy bardziej skoncentrowany i bardziej „żyje”. U siebie musimy na pewno wygrywać, jeśli chcemy się piąć w tabeli Energa Basket Ligi. W europejskich pucharach, w drugiej rundzie idzie wam całkiem dobrze. Trzy mecze, dwa zwycięstwa i pozycja wicelidera. Są duże szanse na awans do kolejnej rundy. Jaki poziom reprezentują rywale Legii w tych rozgrywkach? - W tym momencie jest na pewno nieźle, ale potrzebujemy jeszcze dwóch zwycięstw, żeby awansować dalej. Kluczowe będą spotkania u siebie, dwa najbliższe mecze ( z Leiden 2 lutego i Bayreuthem 9 lutego, przyp. red.). Poziom drużyn jest wyższy niż w pierwszej rundzie, zespoły są bardziej zbilansowane. Co prawda niektóre z nich mają problemy z zakażeniami koronawirusem, ale my musimy być w tym wszystkim skoncentrowani i starać się zachować profesjonalizm przez cały czas. Reprezentacja Polski w koszykówce. Łukasz Koszarek: Daję radę Ponad dwa miesiące temu został pan dyrektorem sportowym reprezentacji Polski. Jak udaje się łączyć obowiązki klubowe z tymi związanymi z kadrą Polski? - Myślę, że im dłużej trwa moja współpraca z reprezentacją, tym jest mi latwiej. Nowych sytuacji jest dla mnie coraz mniej. Otrzymuję bardzo dużą pomoc zarówno ze strony Legii jak i Polskiego Związku Koszykówki, myślę, że daję radę. Rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż