Tegoroczne mistrzostwa świata weszły w decydującą fazę, dostarczając kibicom basketu wielu emocji. Znany już komplet półfinalistów, którzy wkrótce przystąpią do walki do najważniejsze trofeum. W najlepszej czwórce zabrakło miejsca dla reprezentacji Łotwy oraz Włoch, jednak nie zakończyły one swojej przygody na turnieju organizowanym na Filipinach. Obie ekipy walczyły o przepustkę do meczu o 5. miejsce. Zarówno Italia, jak i drużyna Łotwy był mocno podrażnione po ćwierćfinałowych meczach. Włosi zostali bezlitośnie zdemolowani przez Amerykanów, a Davis Bertans i spółka nieznacznie ulegli ekipie Niemiec, mając rzut na zwycięstwo na pięć sekund przed końcową syreną. Już od pierwszej akcji to Włosi starali się przejąć inicjatywę, nadając tempo boiskowym wydarzeniom w otwierającej kwarcie. Łotysze nie otrząsnęli się po niewielkiej porażce z Niemcami, nie mając skutecznej odpowiedzi na świetną dyspozycją rzutową reprezentantów Italii. Popłoch swoimi próbami zza łuku siał doświadczony Luigi Datome, który już za początku czwartkowego starcia zdeponował na swoim koncie jedenaście punktów, popisując się świetną skutecznością. Na wyróżnienie zasługiwała również solidna forma byłego zawodnika New Orleans Pelicans, Nicollo Melliego, który oprócz solidnej skuteczności był ważną częścią bloku defensywnego swojej reprezentacji. Kapitan Polaków podjął radykalną decyzję. Chce żyć "prawdziwym życiem" Ostatecznie zmagania w pierwszej partii zakończyły się ośmiopunktową przewagą Włochów, którzy wygrali 26:18. Różnica mogła być znacznie bardziej okazała, jednak w ostatniej sekundzie rzut za trzy punkty oddał Rolands Smits, notując efektownego "buzzer beatera". W drugą kwartę lepiej weszli podopieczni włoskiego szkoleniowca Luki Banchiego, odrabiając cześć strat. Świetna postawa Davisa Bertansa w ofensywie nie miała jednak odzwierciedlenia w obronie, co było skrzętnie wykorzystywane przez zmotywowanych Włochów, których gra niezwykle szybko wróciła na odpowiednie tory. Próby z dystansu raz za razem kruszyły defensywę bezradnych Łotyszy, którzy nie byli w stanie nadążyć za wówczas świetnie zorganizowanymi rywalami. Początkowo cieniem samego siebie ze wcześniejszych spotkań był Arturs Zagars, który dopiero w samej końcówce pierwszej połowy wszedł na optymalne obroty, napędzając akcję swojej drużyny. W pewnym momencie gra Włochów mocno wyhamowała, do pracy ostro zabrali się Łotysze, których napędzał świetnie dysponowany Andrejs Grazulis, który oprócz mrówczej pracy w defensywie, dołożył również efektywną grę po drugiej stronie pakietu. Jego zaangażowanie przyczyniło się do oszałamiającego pościgu. Za jego sprawą na przerwę obie drużyny zeszły przy wyniku 46:42 dla reprezentacji Łotwy. Koncert reprezentacji Łotwy, dobili bezsilnych Włochów. Nieoczywisty bohater Z efektownej przewagi Włochów praktycznie nic nie zostało. W trzeciej partii swoją konsekwentną grę kontynuowali Łotysze, którzy bezlitośnie karcili wszelkie błędy drużyny z Półwyspu Apenińskiego. Tuż po wznowieniu gry wypracowali oni solidną przewagę, prowadząc 56:44. Selekcjoner Włochów postanowił działać, prosząc o czas. W czasie swojej przemowy podkreślił, że kluczem do potencjalnego zwycięstwa może być "wyeliminowanie" z gry niezawodnego Grazulisa, który rządził i dzielił po obu stronach parkietu. Włosi nie zamierzali odpuszczać, zacięcie chcąc przywrócić przebieg tej rywalizacji na początkowe tory. Gracze Luki Banchiego zaczęli grać coraz bardziej nerwowo, forsując rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Nagle ich wielka przewaga stopniała do zaledwie trzech "oczek". Szkoleniowiec nie miał wyjścia i był zmuszony lekko wyhamować rozpędzonych rodaków. W trakcie przerwy wyjaśnił swoim podopiecznym, by ci wrócili do wybitnej gry z początku kwarty, kiedy to prowadzili nawet dwunastoma punktami. Polska już wie, z kim zagra o igrzyska olimpijskie. Duże zaskoczenie Do akcji ponownie wszedł niezawodny Zagars Grazulis, który raz za razem prześladował defensorów włoskiej drużyny. W tym zadaniu pomagał mu Aigars Skele, który w samej końcówce kwarty przyczynił się do tego, że przewaga Łotwy wzrosła do siedmiu punktów. Tuż przed startem kluczowej partii na tablicy wyników widniał rezultat 67:60 dla łotewskich graczy. W czwartej partii scenariusz tego spotkania nie uległ zmianie i to podrażnieni Łotysze mocno weszli w kluczowe minuty. Ponowie wypracowali sobie kilkunastu punktową przewagę, wykorzystując swoje najmocniejsze atuty. W pewnym momencie Italia zdołała doskoczyć do rywali nawet na dwa "oczka", ale finalnie nawet to nie wystarczyło, by wyszarpać zwycięstwo i zawodnicy Gianmarco Pozzecco musieli uznać wyższość rywala. Ostateczny wynik 87:82 dla Łotwy. Łotysze w walce o piątą lokatę na tych mistrzostwach powalczą z wygranym pary Słowenia - Litwa. Z kolei Włosi zmierzą się o siódme miejsce z przegranym wyżej wspomnianej rywalizacji.