- Chcę podkreślić jeszcze raz, miałem kilka ofert z ekstraklasy ale żadna nie była konkretna i nie gwarantowała, że będę grał dużo i że będę mógł w przyszłości kontynuować karierę. To nie była decyzja, którą podjąłem w ciągu kilku godzin czy dni. Dużo się zastanawiałem - dodał kolarz, który przez ostatnie 10 lat z powodzeniem występował na parkietach ekstraligi. - Czemu zdecydował się Pan na grę w Spójni Stargard Szczeciński, a tym samym przenosiny z ekstraligi do drugiej ligi? - Przede wszystkim było to związane z tym, że pochodzę ze Stargardu, tutaj mieszkam, tutaj mam swój dom. Gdyby chodziło o jakiś inny zespół to na pewno nie zdecydowałbym się na taki krok. To po pierwsze. Po drugie, Spójnia ma się coraz lepiej. Jest to zespół, który po zmianie władz staje na nogi, jest stabilny i stopniowo pnie się do góry. Po rozmowach z władzami doszedłem do wniosku, że pomogę klubowi w awansie do pierwszej ligi, a w przyszłości i do ekstraklasy. A po trzecie, w ekstraklasie grałem nieprzerwanie od dziesięciu lat i w ciągu ośmiu lat poza Stargardem zwiedziłem aż pięć klubów. Powoli, powoli chciałem wracać do domu, ale nie spodziewałem się, że nastąpi to aż tak szybko. Miałem w planach powrót "na stare śmieci", ale raczej w ciągu trzech lat, a nie teraz. Miałem też propozycje z ekstraligi, ale nie były one wystarczająco kuszące by podpisać kontrakt. Były to propozycje, w których miałbym być jakimś zmiennikiem jakiegoś Amerykanina. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jest jak jest i prezesom bardziej opłaca się zatrudniać Amerykanów niż Polaków z wyrobionym nazwiskiem, którzy mają jakieś wymagania finansowe. Poza tym nie pomógł mi przepis dotyczący rocznika '86. Zespoły budowały składy już pod kątem tych młodych zawodników i nie było takiego zapotrzebowania na mnie. Wiele czynników złożyło się na moją decyzję. Chcę podkreślić jeszcze raz, miałem kilka ofert z ekstraklasy ale żadna nie była konkretna i nie gwarantowała, że będę grał dużo i że będę mógł w przyszłości kontynuować karierę. - Przez cały okres Pana gry w Anwilu Włocławek podkreślał Pan, że jest zadowolony z organizacji klubu oraz możliwości gry we Włocławku. Czy w Anwilu zmieniło się coś, co zmusiło Pana do odejścia? - Nie ukrywajmy, że w Anwilu zaszły bardzo duże zmiany i po sezonie, gdy znaleźliśmy się poza półfinałem nastąpiły czystki w klubie. Ja akurat byłem w takiej sytuacji, że nie miałem kontraktu na przyszły sezon i to wszystko mogło rozegrać się automatycznie, bo klub był zainteresowany moją osobą, prezes Polatowski był zainteresowany moją osobą, chciał żebym został w Anwilu. Aczkolwiek przyszedł nowy trener, uznał, że woli mieć zawodników sprawdzonych, z którymi już wcześniej współpracował i mi pozostało uszanować tę decyzję. Te trzy lata, które spędziłem we Włocławku były dla mnie wspaniałe, przeżyłem tam piękne chwile i poznałem wspaniałych ludzi. Nie żałuję żadnego dnia spędzonego we Włocławku. - Czy gra w drugiej lidze zadowoli Pana sportowe aspiracje? Bo jednak pomiędzy drugą ligą a ekstraligą jest różnica klas. - Zgadza się, na pewno jest to różnica poziomów i to był jedyny problem, z którym się gryzłem. To nie była decyzja, którą podjąłem w ciągu kilku godzin czy dni. Dużo się zastanawiałem i jest to przemyślana decyzja. Wiedziałem, że tracę sportowo, ale mam nadzieję, że to będzie tymczasowe i stabilna sytuacja klubu pozwoli nam w przyszłości walczyć o awans do ekstraklasy. Wtedy wrócę na tę podstawową półkę, z której teraz zszedłem. - Władze Spójni podkreślają, że skład został zbudowany pod kątem walki o awans do pierwszej ligi. Pan widzi na to realną szansę już w tym sezonie? - Nigdy nie zdecydowałbym się na podpisanie kontraktu gdybym nie wierzył, że awansujemy. Zawsze mierzyłem wysoko i teraz przychodząc do Spójni miałem świadomość, że inne kluby mają swoje ambicje, nie śpią i także kompletują silne składy. Aczkolwiek wierzę, że na chwilę obecną jesteśmy na tyle silni, że brak awansu do pierwszej ligi byłby sporym niedosytem. - Podpisując ze Spójnią dwuletni kontrakt zakładał Pan, że w pierwszym sezonie awansujecie do pierwszej ligi, a w drugim do ekstraklasy? - Na razie pewny jestem tego, że mamy awansować do pierwszej ligi. Co potem się wydarzy to zależy też od władz, sponsorów, naszego budżetu. W tym roku budżet jest tak ?ustawiony?, że powinien wystarczyć na pierwszą ligę. W wyższych klasach rozgrywkowych jest też kilku zawodników, którzy są wychowankami stargardzkiej Spójni i myślę, że Ci zawodnicy widząc, że Spójnia cały czas zwyżkuje i jest stabilnym klubem będą chcieli wrócić do swojego miasta i reprezentować barwy macierzystego klubu. - Nie ma wątpliwości, że jest Pan najbardziej utytułowanym, doświadczonym zawodnikiem z całego składu. Czy wobec tego są jakieś specjalne oczekiwania względem Pana osoby, czy będzie Pan liderem zespołu i dominował pod koszami drugiej ligi? - Ja myślę, że tak. Wiadomo, że te parę lat, które spędziłem na parkietach ekstraklasy i nabyte doświadczenie będzie się jakoś odbijało na mojej grze. Mam nadzieję, że dzięki różnicy, którą wypracowałem przez ostatnie lata będę człowiekiem, który będzie liderem zespołu, będzie wspomagał młodszych kolegów i mobilizował ich do harowania na treningach, żeby to się przekładało na ich dyspozycję podczas spotkań. Na pewno ja, jako nowy zawodnik, postaram się zrobić wszystko żebyśmy osiągnęli zakładany cel, czyli awans do pierwszej ligi. Rozmawiał Tomasz Sulka