Jednym w pierwszych kroków ku realizacji marzenia o występie w Pekinie jest udział w mistrzostwach Europy. W środę Polki rozpoczną walkę w dodatkowych kwalifikacjach o prawo startu w czempionacie Starego Kontynentu. Na początek biało-czerwone zmierzą się na wyjeździe z Finlandią. Drugim rywalem Polek będzie Słowenia. Jeśli podopieczne Krzysztofa Koziorowicza wygrają, czeka je jeszcze rywalizacja z triumfatorkami pozostałych dwóch grup. Zwyciężczynie zagrają w ME. "Zrobiłyśmy sobie trochę pod górkę, ale przydadzą się nam dodatkowe mecze przed mistrzostwami. Jeśli awansujemy, będziemy już w meczowym rytmie" - stwierdził Bibrzycka. "Po mistrzostwie Europy w 1999 roku był w reprezentacji lekki przestój, ale nasze pokolenie chce nawiązać do sukcesu starszych koleżanek. Nie mówię, że teraz zdobędziemy tytuł, bo to mało realne, ale chciałybyśmy siebie i kibiców zaskoczyć czymś miłym. Prezes związku Roman Ludwiczuk ciągle powtarza, że widzi nas w Pekinie. Ja odpowiadam, że jak nie pojedziemy na te igrzyska, to na pewno na następne" - dodała 25-letnia koszykarka.