- Niezależnie od tego, jak potoczą się losy grupowej rywalizacji, jestem pełen uznania dla swoich zawodników. Po pierwszej rundzie mieliśmy na koncie komplet pięciu porażek, ale chłopcy podnieśli się z kolan i pokazali wielki charakter. Zdołaliśmy pokonać na wyjeździe mistrza najsilniejszej ligi w Europie, czyli Caja Laboral i wróciliśmy do gry - powiedział trener Tomas Pacesas. Partizan jest typowym zespołem własnego parkietu. Z czterech zwycięstw mistrzowie Ligi Adriatyckiej i Serbii trzy odnieśli przed własną publicznością. - W Belgradzie zdołał wygrać, po wielu wcześniejszych porażkach, tylko najlepszy zespół naszej grupy, Maccabi. W Pionir Arena gospodarze dostają skrzydeł. O ile kibice w Kownie czy w Tel Awiwie są szóstym zawodnikiem swojej drużyny, o tyle w Belgradzie fanatyczna publiczność ma, moim zdaniem, wartość dwóch dodatkowych koszykarzy - przyznał litewski szkoleniowiec. Tomas Pacesas miał już okazję poznać atmosferę panującą w obiekcie Partizana. W debiutanckim sezonie w Eurolidze gdynianie grali bowiem z belgradzką drużyną i wygrali oba spotkania. W swoim pierwszym, historycznym występie w tych rozgrywkach mistrzowie Polski 3 listopada 2004 roku zwyciężyli na wyjeździe 66:64, a w rewanżu u siebie okazali się lepsi 76:68. Pacesas zdobył w tych spotkaniach 15 punktów - wszystkie rzutami za trzy. Jedyne wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie Partizan odniósł w Gdyni, gdzie pokonał Asseco Prokom 69:62. - Popełniliśmy kilka głupich strat, a w końcówce nie trafiliśmy ważnych rzutów osobistych. Rywale mogą uchodzić za wzór waleczności. O każdą piłkę trzeba się było z nimi bić, niemniej tego meczu, podobnie jak spotkań z Żalgirisem czy Caja Laboral, nie musieliśmy przegrać - zapewnił trener Pacesas. Szkoleniowiec Asseco Prokom liczy na lepszą postawę kilku zawodników. - Więcej spodziewaliśmy się po naszym rozgrywającym Mikaelu Wilksie, a zwłaszcza po obu silnych skrzydłowych. Na razie Ronnie Burrell i Jan-Hendrick Jagla grają jednak poniżej oczekiwań - dodał trener mistrzów Polski. Styl gry czwartej aktualnie drużyny Euroligi nie stanowi dla gdynian tajemnicy. - Ich taktyka jest dość prosta. Koszykarze Partizana bardzo dużo podań kierują pod kosz, a tam na piłki czekają Jawai, Katić i Djekić. Poza tym grają niesamowicie agresywnie w obronie, walczą na tablicach i nieźle wyprowadzają szybki atak. Zdarzają im się jednak wpadki, jak chociażby porażka różnicą 27 punktów w Moskwie z Chimki - przypomniał Pacesas. Litewski szkoleniowiec twierdzi, że w Belgradzie nie należy oczekiwać pięknej koszykówki i finezyjnych zagrań. - Musimy się nastawić na prawdziwą bitwę. To będzie ciężka walka o każdą piłkę i każdy metr boiska. Nie tylko z koszykarzami Partizana, ale także z ich fanatycznymi kibicami - podsumował trener Asseco.