Największe gwiazdy NBA w amerykańskiej kadrze grają rzadko - na kolejnych igrzyskach i mistrzostwach świata gra zwykle drugi lub nawet trzeci garnitur koszykarzy. Klasa Amerykanów jest tak duża, że nawet rezerwowy skład i tak radzi sobie nieźle, jednak wcale nie musi być murowanym kandydatem do zwycięstwa. Tegoroczne mistrzostwa są szóstymi w XXI wieku i tylko dwa razy zdarzyło się, że złote medale zdobywała na nich drużyna USA. Obecnie wiadomo już, że ta statystyka się nie poprawi, bo w półfinale koszykarskiego mundialu lepsi okazali się Niemcy. W pomeczowych analizach nie brakowało komentarzy, że w NBA gra się bardzo ofensywnie, a obrona schodzi na drugi plan. Niemcy rozpracowali tymczasem amerykański zespół także pod kątem defensywy i to też miało znaczenie dla końcowych rozstrzygnięć. Polska przed wielką szansą. Może być drugi koszyk Za rok w Paryżu odbędą się igrzyska olimpijskie, gdzie Amerykanie tradycyjnie będą faworytami, jednak w przypadku wystawienia zawodników z zaplecza tegoroczny scenariusz może się wówczas powtórzyć. Profil NBACentral opublikował więc grafikę, na której przedstawił sławy NBA w koszulkach reprezentacji, tworząc najmocniejszy skład, jaki mogłaby wystawić amerykańska kadra. Grafika przeszłaby zapewne bez echa, gdyby nie to, że skomentował ją LeBron James. 38-latek umieścił pod nią emotikonkę z wypatrującymi oczami. LeBron wróci do kadry? To mógłby być nowy Dream Team Wpis z miejsca zrobił się głośny i rozpoczął dyskusję na temat tego, czy oznacza, że koszykarz faktycznie rozważa powrót do reprezentacji. Jamesa w kadrze nie ma od ponad 10 lat, ale paryskie igrzyska mogłyby być dla niego najlepszą okazją na powrót i zarazem zapewne definitywne pożegnanie z reprezentacyjną koszulką. Media nie tylko z USA zastanawiają się już więc, czy w Paryżu możliwe jest stworzenie kolejnej amerykańskiej kadry marzeń. W 1992 roku w Barcelonie po raz pierwszy zagrały wszystkie największe gwiazdy NBA, a ówczesny zespół USA zapisał się w historii jako słynny Dream Team. 16 lat później w Pekinie scenariusz się powtórzył - tym razem kibice oglądali Redeem Team, a więc drużynę, która zgodnie z nazwą miała zrehabilitować się za wcześniejsze niepowodzenia. Obecnie Amerykanie znowu rozczarowali na mistrzostwach świata, więc po kolejnych 16 latach w grę mogłoby wchodzić ponowne powołanie wszystkich sław, w tym Jamesa, w celu odzyskania złota. Doncić był bliski triple-double. To mogą być wkrótce rywale Polaków