W pierwszej kwarcie meczu Trefla Sopot z Rilskim sportist miejscowi uzyskali wysoką przewagę, po 10 minutach było aż 24:9. - Dobrze zaczęliśmy ten mecz, nasza gra mogła się podobać, dużo efektownych akcji, otwartych rzutów, oby więcej takich fragmentów gry - powiedział po meczu trener Trefla, Marcin Stefański. Druga kwarta wyglądała zgoła odmiennie. Rilski przejął inicjatywę i wygrał tę część gry 30:19. - Niestety zgubiliśmy koncentrację, nie trafiliśmy kilku rzutów, nie zebraliśmy piłek, nie możemy sobie na to pozwolić, by czekać do ostatnich pięciu minut, by rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Najważniejsze jest zwycięstwo, pięknie graliśmy w Ostrowie w meczu ligowym i przegraliśmy, dziś zagraliśmy słabiej, ale wygraliśmy. Na początku wyglądało, że wygramy wysoko, po pierwszej kwarcie pomyśleliśmy chyba, że mecz jest rozstrzygnięty. Wówczas Rilski zaczął odrabiać straty, grał dobrą koszykówkę, nie można zaakceptować takiej drugiej kwarty jaką zagraliśmy. Potrzebujemy instynktu "killera", jeśli mamy przewagę - trzeba ją utrzymać. Nad tym musimy pracować, jeśli jest możliwość rozstrzygnięcia meczu szybciej, w pierwszej połowie - musimy to zrobić. To był nasz pierwszy domowy mecz w FIBA Europe Cup, mam nadzieję że kolejny będzie lepszy - zaznaczył Stefański. Po spotkaniu trener Trefla docenił klasę rywala: - Rilski to dobry zespół, większość jego zawodników gra ze sobą drugi rok, są dobrze zgrani, czują się i znają. Graliśmy z przeciwnikiem, który dysponuje dobrym rzutem z dystansu, co było widać w drugiej kwarcie, gdy sześć razy trafił za trzy punkty. W szatni padło trochę mocnych słów, ale to co dzieje się w szatni zostaje w szatni. Chłopaki zareagowali pozytywnie i ostatecznie dowieźliśmy wygraną - cieszył się po meczu popularny "Stefan". Karol Gruszecki rozpoczął ten mecz na ławce, ale po wejściu na boisko spisywał się bardzo dobrze, czym potwierdził obiecującą formę z ostatniego meczu ligowego w Ostrowie. - Mieliśmy rywala dobrze rozpracowanego, wiedzieliśmy co chcą grać, stąd wzięła się nasza przewaga w pierwszej kwarcie - powiedział po meczu Gruszecki. - Natomiast trudno, żeby rywale poddali się już na samym początku i chcieli przegrać 50 punktami. Potem wzięli się w garść, my również odzyskaliśmy koncentrację i do końca walczyliśmy o małe punkty, bo one mogą mieć znaczenie w kontekście awansu z grupy FIBA Europe Cup. Trefl Sopot wygrał z Rilskim sportist w FIBA Europe Cup Gruszecki wszedł z ławki i zdobył 14 punktów. Jeszcze skuteczniejsi od niego byli inny rezerwowi - Paweł Leończyk rzucił 17 oczek, a Brandon Young - 16. Łącznie ławka Trefla Sopot miała w meczu z Rilskim aż 52 punkty na ogółem zdobytych 90. - Mamy dziewięciu zawodników, z których każdy może być najlepszym strzelcem w każdym meczu. Dziś zdecydowała ławka rezerwowych, ważny jest ten balans, na pewno cieszę się że ławka rzuciła aż 52 punkty - przyznał Marcin Stefański. Trefl Sopot gra w tym sezonie na dwóch frontach - w Energa Basket Lidze i FIBA Europe Cup. Czy przez to zawodnicy odczuwają zmęczenie? - Każdy z nas chciał grać w pucharach, klub i zawodnicy. Staramy się tak dopasować treningi i cały system przygotowań, tak by zawodnicy byli gotowi do gry. Jest to nowość dla niektórych graczy, wielu z nich przez poprzednie lata grało jeden mecz w tygodniu, mogliśmy się dłużej przygotować, dłużej i mocniej potrenować. Sam grałem w pucharach europejskich więc wiem jak to jest. Nie jest łatwo podróżować na Ukrainę, potem wrócić i zaraz mecz w lidze. Nikt nie mówi o zmęczeniu, trzeba zapierdzielać - mocno, ale trafnie podsumował trener Trefla, Marcin Stefański. Kolejny mecz w ramach rozgrywek FIBA Europe Cup Żółto-Czarni zagrają na wyjeździe z Hapoelem Eilat, który przegrał u siebie z BC Kijów 78:86. Trefl i Hapoel mają po jednej wygranej, Kijów ma dwie, a Rilski pozostaje z zerowym kontem. Do dalszych gier awansują dwa najlepsze zespoły z każdej grupy. Maciej Słomiński