Wilczek junior, zawodnik młodzieżowych reprezentacji Polski, w zwycięskim spotkaniu Kinga Szczecin z Rosą Radom (92:71) zdobył 15 pkt. W pierwszym występie w ekstraklasie spędził na parkiecie 12 minut i w tym czasie trafił wszystkie trzy rzuty za trzy punkty, dwa z czterech za dwa oraz obydwa wolne. Był drugim strzelcem zespołu. Miał także dwie asysty i przechwyt. Wcześniej występował w pierwszoligowym Śląsku Wrocław, debiutując w tej klasie rozgrywkowej jako szesnastolatek. "Zawsze jestem dumny z syna, ale na pewno taki debiut cieszy. Często rozmawiałem z nim o koszykówce, ale decyzję o wyborze Kinga podjął sam. Od początku uczyliśmy go w domu, że odpowiada za to, co robi. Nie recenzuję jego gry, nie dzwonię z pytaniami jak było na treningu, czy się nie spóźnił i co zjadł? Ma przecież 19 lat. Przed czy po spotkaniu jesteśmy +w kontakcie+. Ja opuściłem rodzinny dom w Koźlu jako 15-latek i przeniosłem się do Prudnika do szkoły i klubu koszykarskiego" - przyznał Tomasz Wilczek. Wychowanek Pogoni Prudnik zdobył ze Śląskiem cztery tytuły mistrza kraju (1996, 1998, 1999, 2000), był dwukrotnie srebrnym (2002, 2003) i raz brązowym medalistą (2001) z Prokomem Treflem Sopot. "Jak na swój wiek, syn ma dobry przegląd sytuacji na parkiecie, +czyta grę+ i rozumie o co w niej chodzi - potrafi w odpowiednim momencie podać czy rzucić. Nie chcę go porównywać do siebie. Na pewno jego atutem jest spokój, psychika, to, że nie boi się grać w meczach. Nie mówię, że jest bardzo młody, bo to właśnie ten wiek, gdy trzeba zaistnieć. Igor Milicic (obecnie trener Anwilu Włocławek, były chorwacki koszykarz - PAP), z którym grałem trzy lata mówił, że jak na Bałkanach 18-, 19-latek się nie wybije w ekstraklasie, to nikt potem na niego nie postawi. A u nas i o 28-letnim zawodniku mówi się +młody obiecujący+" - dodał Wilczek senior, obecnie nauczyciel wychowania fizycznego i trener koszykarskich grup młodzieżowych w Śląsku Wrocław. Dominik Wilczek zdaje sobie sprawę, że przed nim dużo pracy, szczególnie tej fizycznej. "Nie czułem tremy w debiucie. Byłem skoncentrowany, by dać z siebie to, co potrafię. Psychicznie jestem gotowy na grę w ekstraklasie. Największy problem mam z walką fizyczną. Przeskok z pierwszej ligi do ekstraklasy jest trudny, bo tu są po prostu silniejsi ode mnie. Staram się to nadrabiać na siłowni, także braki motoryczne. Mam nadzieję i wierzę, że w drugiej części sezonu uda mi się wywalczyć na stałe miejsce w meczowym składzie. Pracuję też nad szybszym podejmowaniem decyzji - bo tu jest największa różnica między 1. ligą a ekstraklasą" - powiedział PAP Dominik Wilczek. O młodym zawodniku trener Kinga Łukasz Biela, zastępujący tymczasowo leczącego się na Litwie Mindaugasa Budzinauskasa, wypowiada się w superlatywach. "Od początku zaimponował nam, trenerom, dużą dojrzałością. Mentalnie nic mu nie brakuje, by grać na poziomie ekstraklasy, ale fizycznie tak. Widać, że odczuwa ten przeskok z 1. ligi. Robi jednak stałe postępy. Młodego zawodnika trzeba ostrożnie wprowadzać do składu. Na pewno dostanie szansę i to niejedną. Bardzo dobrze pracuje na treningach. Tuż przed sezonem nabawił się urazu, który wybił go trochę z rytmu. Teraz wraca do formy i na pewno stać go na regularne minuty" - ocenił szczeciński szkoleniowiec. Tomasz Wilczek wylicza, co syn powinien poprawić, by jego kariera rozwijała się i nabierała rozpędu. "Musi pracować nad rozwojem każdego elementu. Nie może być koszykarsko monotematyczny. By zaistnieć w dorosłej koszykówce, musi być wszechstronny, a nie tylko rzucać za trzy punkty, co jest na pewno jego silną stroną. Nie mnie oceniać, bo ma swoich trenerów. Cieszę się, że ma charakter, bo teraz młodzież jest nastawiona konsumpcyjne do życia, nie ma celów i wielkich ambicji. Generalnie bardzo ciężko utrzymać dzieci przy sporcie" - zakończył.