Podobnie jak rok temu koszykarze Asseco Prokom nie zdołali wywalczyć Superpucharu Polski. Mistrzowie Polski ulegli wtedy w Starogardzie Gdańskim Polpharmie 78:79, a na początek sezonu 2012/13 także po zaciętej walce przegrali we własnej hali z wicemistrzem i zdobywcą krajowego pucharu - Treflem Sopot. Było to emocjonujące, ale chaotyczne i stojące na przeciętnym poziomie, spotkanie. Widać było, że oba zespoły dalekie są od swojej optymalnej dyspozycji. W Treflu nie zagrali dwaj ostatnio zakontraktowani koszykarze - amerykański rozgrywający Maurice Acker i center z Antigui Kurt Loooby. W Asseco Prokomie trener Kestutis Kemzura nie miał do dyspozycji tylko kontuzjowanego środkowego Adama Hrycaniuka. Spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w ostatnich 10 minutach. W przerwie przed ostatnią kwartą przewinieniem technicznych został ukarany Jerel Blassingame i po wznowieniu gry dwa rzuty wolne wykorzystał center Trefla Sime Spralja. Goście zdobyli osiem punktów z rzędu i w 34. minucie wyszli na prowadzenie 62:53. Serię rywali przerwał dopiero Piotr Szczotka. Gospodarze nie dali jednak za wygraną. W szeregach Asseco Prokom bardzo dobrze spisywał się w tym fragmencie Blassingame, który w drugiej połowie zdobył 16, a ostatniej kwarcie dziewięć punktów. Po rzucie Amerykanina "za trzy" oraz akcji 2+1 mistrzowie Polski przegrywali w 37. minucie zaledwie 61:63. Końcówka meczu zdecydowanie należała jednak do Trefla. 47 sekund przed ostatnią syreną po trafieniu Filipa Dylewicza zrobiło się 73:63 dla sopocian i w tym momencie spotkanie było rozstrzygnięte. Powiedzieli po meczu: Zan Tabak (trener Trefla): "Widać było, że oba zespoły dalekie są od swojej optymalnej formy. Rywale później niż my rozpoczęli przygotowania, ale dysponują dłuższą ławką rezerwowych. Jestem jednak przekonany, że obie drużyny będą prezentować się zdecydowanie lepiej. Do nas dojdą jeszcze dwaj zawodnicy, dzięki którym będziemy mogli grać bardziej intensywnie". Adam Waczyński (skrzydłowy Trefla): "Łatwo było zauważyć, że obie drużyny są jeszcze w okresie przygotowawczym. Z pewnością oczekiwania kibiców wobec Asseco i Trefla są większe od tego, co zaprezentowaliśmy w tym meczu. Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu. Najwięcej do życzenia pozostawiała zwłaszcza defensywa, w której nie spisywaliśmy się tak, jak sobie zakładaliśmy. Po przerwie pozbieraliśmy się i zaczęliśmy grać zdecydowanie bardziej agresywnie w obronie. W końcówce udało nam się wykorzystać zmęczenie rywali". Kestutis Kemzura (trener Asseco Prokom): "Trefl zagrał lepiej od nas i wygrał zasłużenie. To był bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu, a najwięcej zastrzeżeń mam do intensywności gry, która była daleka od moich oczekiwań. Przy takiej dyspozycji, jaką dzisiaj zaprezentowaliśmy, nie można wygrać spotkania. Byliśmy gorsi od gości w większości statycznych wskaźników, jednak dla wyniku najważniejsze znaczenie miały ofensywne zbiórki i straty. Pozwoliliśmy sopocianom nie tylko na drugą, ale na trzecią, a nawet czwartą szansę rzutu. Z drugiej strony niedawno zbudowaliśmy ten zespół i cały czas zgrywamy się. Przed nami jeszcze daleka droga". Piotr Szczotka (skrzydłowy Asseco Prokom): "Trefl zebrał za dużo piłek na naszej tablicy, dzięki czemu goście zdobyli wiele łatwych punktów. Trzeba również podkreślić, że sopocianie egzekwowali zdecydowanie więcej od nas rzutów wolnych. Rywale skrupulatnie wykorzystali fakt, że przekraczaliśmy limit przewinień w poszczególnych kwartach". Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot 69:74 (17:19, 17:17, 19:18, 16:20) Asseco Prokom: Jerel Blassingame 21, Łukasz Koszarek 14, Julian Khazzouh 8, Mateusz Ponitka 6, Drew Viney 6, Piotr Szczotka 6, Piotr Pamuła 3, Frank Robinson 3, Rasid Mahalbasic 2, Robert Witka. Trefl: Adam Waczyński 18, Frank Turner 15, Filip Dylewicz 14, Sime Spralja 9, Michał Michalak 5, Przemysław Zamojski 5, Mateusz Jarmakowicz 3, Piotr Dąbrowski 3, David Brembly 2, Marcin Stefański.