Ten mecz, podobnie jak i poprzednie, należał do bardzo wyrównanych. Stelmet zaczął nerwowo, od niecelnych rzutów. Natomiast mistrzowie Polski nie mieli problemu z trafianiem i w pewnym momencie osiągnęli, po rzutach Michała Chylińskiego i Tony'ego Taylora, dziesięciopunktową przewagę. Wtedy gospodarze jakby się przebudzili. Bardzo aktywny Quinton Hosley dał sygnał do ataku. Po celnych rzutach Adama Hrycaniuka i Russella Robinsona pierwsza kwarta skończyła się tylko punktem przewagi Turowa. Druga wyglądała podobnie. Raz skutecznie atakował Stelmet, raz goście ze Zgorzelca. Kolejne bardzo dobre spotkanie notował Damian Kulig, który - przy słabszej dyspozycji Mardy'ego Collinsa - przejął rolę lidera zespołu. Ale czuł się nim także Hosley, w pierwszych dwóch meczach słabszy. Dzielił piłki, znakomicie współpracował z Robinsonem i Koszarkiem. Nawet jeśli przewaga Turowa znów rosła, Koszarek i jego koledzy nie pozwalali mistrzom Polski odskoczyć. Czwarta kwarta to już była prawdziwa bitwa. Kolejny raz błysnął Robinson, Przemysław Zamojski znów zaczął trafiać, podobnie jak Aaron Cel. Gospodarze zbudowali 10-punktową przewagę, ale podopieczni Miodraga Rajkovica się nie poddali. Na 16 sekund przed końcem spotkania Stelmet miał tylko dwa punkty przewagi. Źle rozegrana ostatnia akcja, niecelne rzuty Nemanji Jaramaza - który wcześniej trafiał za trzy z nieprawdopodobnych pozycji - i Collinsa zdecydowały o tym, że zielonogórzanie wygrali 80:77. Tym samym wciąż są niepokonani we własnej hali w tym sezonie. Po mecz powiedzieli:Miodrag Rajković (trener PGE Turowa Zgorzelec): "Miło wrócić do Zielonej Góry. Gratulacje dla obydwu drużyn za wspaniały mecz. To była koszykówka na najwyższym poziomie, mecz godny finałów. Gratuluję Stelmetowi, ale moi zawodnicy również zagrali dobre spotkanie. Popełniliśmy aż 17 strat, to za dużo, żeby tu wygrać. Ostatnio my mieliśmy więcej szczęścia, dzisiaj ono sprzyjało rywalom. Przed nami jeszcze wiele meczów, jestem tego pewien". Nemanja Jaramaz (Turów): "To był bardzo zacięty, wyrównany i bardzo dobry mecz. Mieliśmy dzisiaj mniej szczęścia, ale nie można nie docenić rywali. Stelmet gra bardzo dobrą koszykówkę. Uciekli nam w pewnym momencie na 10 punktów, goniliśmy, ale się nie udało. Wierzę jednak w nasze doświadczenie w takich seriach". Saso Filipovski (trener Stelmetu Zielona Góra): "Gratuluję moim zawodnikom. Walczyliśmy 40 minut, nie poddaliśmy się do samego końca. Nie złamaliśmy się w obronie, kiedy Turów trafiał trudne rzuty za trzy. Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz. To bardzo ważna wygrana. Wracamy do gry i cieszymy się z tego. Teraz trzeba się zregenerować, straciliśmy dużo sił. Dziękuję kibicom, którzy nas dzisiaj ponieśli". Aaron Cel (Stelmet): "Największy plus wygranej to to, że jest 2-1. To był mecz podobny do tych w Zgorzelcu. Dzisiaj pomogli nam kibice i to też dzięki nim jesteśmy tu niepokonani". Stelmet Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 80:77 (19:20, 23:22, 17:14, 21:21) Stan rywalizacji play off (do czterech zwycięstw) 2-1 dla Turowa. Kolejny mecz 4 czerwca w Zielonej Górze o 17.30. Stelmet Zielona Góra: Russell Robinson 16, Quinton Hosley 16, Przemysław Zamojski 14, Chevon Troutman 10, Adam Hrycaniuk 10, Aaron Cel 9, Łukasz Koszarek 3, Kamil Chanas 2. PGE Turów Zgorzelec: Damian Kulig 22, Nemanja Jaramaz 19, Tony Taylor 9, Michał Chyliński 9, Kyryło Natiażko 5, Mardy Collins 4, Vlad-Sorin Moldoveanu 3, Filip Dylewicz 2, Chris Wright 2, Aleksander Czyż 2.