W ćwierćfinałach play-off zielonogórzanie wygrali 3-1 z Asseco Gdynia. Pierwsze dwa mecze to był popis umiejętności wicemistrzów Polski, ale w trzecim roztrwonili 18-punktową przewagę i przegrali z siódmą drużyną po rundzie zasadniczej. - Byliśmy mocno wkurzeni po tej potyczce. Czuliśmy i nadal czujemy się dużo mocniejsi od Asseco i w czwartym spotkaniu chcieliśmy to udowodnić - powiedział Filipovski po wygranej 75:49 i awansie do półfinałów. Tam już czeka Rosa Radom. Jaki to zespół? Kamil Chanas uważa, że trochę nieobliczalny, lubiący szybką koszykówkę i kontrataki. - Rosa gra szybko i zdecydowanie, to jest ich główna siła. Jednak nie tylko. Mają dwóch dobrych zawodników na obwodzie - Taylora i Gibsona. To wokół Amerykanów kręci się zespół i oni dają mu najwięcej. Chociaż Polaków też nie wolno lekceważyć, bo kolejnym atutem radomian jest wyrównany skład - mówi 30-letni zawodnik. Podobnie uważa kapitan zielonogórzan Łukasz Koszarek. - Taylor to taki trochę szalony gracz. Zdarzają mu się niesamowite mecze, ale zdarzają się też bardzo słabe. Myślę, że jednym z naszych głównych zadań będzie powstrzymanie Amerykanina - przyznał. Obydwaj zawodnicy spodziewają się ciężkich spotkań, ale jednocześnie wierzą w swój zespół. - Nie będzie łatwo wygrać z Rosą, to oczywiste. W rundzie zasadniczej mamy bilans 1-1, to najlepiej pokazuje, czego można się spodziewać - zauważył Koszarek. - To play-off, półfinał, tylko trzy kroki do finału, więc nie spodziewam się, że ktoś odpuści. Czujemy się mocni, dlatego jestem optymistą - dodał Chanas. W Zielonej Górze wszyscy podchodzą do Rosy z szacunkiem i respektem, ale jednocześnie podkreślają siłę własnego zespołu. - Jeśli chcemy walczyć o złoto, to nie możemy się nikogo bać. Gramy dwa mecze przed własną publicznością, gdzie jeszcze w tym sezonie nie przegraliśmy. To nasz atut, trzeba wyjść od początku agresywnie i pokazać swoją siłę - stwierdził Chanas. Pierwszy mecz półfinałowy w piątek o 20.00. Drugi w niedzielę o tej samej porze. Obydwa w Zielonej Górze.