Radomianie rozgrywają właśnie najlepszy sezon w historii klubu, który w play off zadebiutował zaledwie trzy lata temu. Sezon zasadniczy zakończyli na drugiej pozycji w Tauron Basket Lidze. W lutym zdobyli Puchar Polski w Dąbrowie Górniczej pokonując... obrońcę trofeum Stelmet BC 74:64. - Nie do końca dociera do mnie, że gramy o złoto. To będzie nie tylko debiut klubu, ale i mój. Stelmet ma szerszy skład, bardziej doświadczonych koszykarzy, zespół, który walczył w Eurolidze. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas arcytrudne zadanie. Musimy szukać naszych przewag w mądrej grze, cierpliwości, spokoju, konsekwencji. Nie możemy sobie pozwolić na chaos. Jestem pewien jednego: że chłopaki będą walczyć w każdym meczu na maksimum - ocenił 42-letni szkoleniowiec, który ma już na koncie dwa brązowe medale z Polonią Warszawa (2004 i 2005). Rosa w ćwierćfinale pokonała 3-0 Polfarmex Kutno, a w półfinale Anwil Włocławek 3-1 wygrywając dwukrotnie we Włocławku (71:56 i 75:61), gdzie w tym sezonie nikt jeszcze przed nią nie zwyciężył. Radomianie do finału przygotowują się od niedzieli. Po sukcesie na Kujawach zawodnicy po raz pierwszy w sezonie dostali dwa dni wolnego. - Powiedziałem od razu chłopakom - wygrywamy dwa razy we Włocławku i macie dwa dni wolnego. To była dodatkowa motywacja. Czujemy powoli narastającą presję, szczególnie po liczbie telefonów z gratulacjami i pytaniami o... bilety na spotkania finału. Na tym etapie taktycznie niewiele można zmienić. Musimy zdwoić nasze wysiłki, zagrać jeszcze lepiej niż w półfinale. No i wierzyć w siebie, w sukces. Moi młodzi zawodnicy pokazali już w tym sezonie, że nikogo się nie boją - dodał. Rosa pokonała w Stelmet we własnej hali w sezonie zasadniczym 88:86. W Zielonej Górze uległa wysoko 64:88. W półfinale ekipa z Zielonej Góry odprawiła Energę Czarnych Słupsk 3-0, wygrywając każde spotkanie różnicą ponad 15 pkt. - Oglądamy na wideo mecze Stelmetu z Energą i nasz przegrany w Zielonej Górze. Byliśmy wówczas po mikro obozie we Wrocławiu, choć oczywiście nie chcę tłumaczyć tym wysokości porażki. Ta przegrana to rodzaj lekcji poglądowej, co nas czeka. Jesteśmy nadal głodni zwycięstw, mimo że osiągnęliśmy już w tym sezonie wiele - podkreślił. W finale Rosa będzie już mogła liczyć na C.J. Harrisa. Amerykanin doznał urazu dłoni przy wsadzie piłki do kosza w drugim spotkaniu z Anwilem. Założono mu kilkanaście szwów, które zostały zdjęte dopiero w poniedziałek. - Z jednej strony jest taka koszykarska prawda, że w finale liczy się doświadczenie. Rosa tak bardzo doświadczonych graczy nie ma - z wyjątkiem Roberta Witki, który w finale wystąpił już 10 razy. Wierzę, że w finale moich młodych chłopaków nie spali trema. Pokazali już we Włocławku, gdzie zagraliśmy dwa razy bez Harrisa, że nie mają respektu, w tym pozytywnym znaczeniu, dla nikogo, że walczą o każdą piłkę, że biją się, nie bojąc się zostawić nogi. Oczywiście obecność C.J. Harrisa to dodatkowe wzmocnienie w finale, choć trudno mi jeszcze powiedzieć w jakim wymiarze czasowym zagra w pierwszy meczu. Potrzebuje kilku treningów, bo trochę jednak ostatnio pauzował - zaznaczył. Kamiński już przed finałami jest pewien, że Rosa zagra w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. Będzie to tworzona właśnie Liga Mistrzów FIBA-Europe. Złoty medalista ma w niej zagwarantowany udział, zaś wicemistrz Polski wystąpi w kwalifikacjach. Do tej pory do rywalizacji w Eurolidze zgłosiło się 66 klubów z 19 krajów. W LM mają zagrać 32 drużyny, w tym osiem z kwalifikacji. - Na pewno zgłosimy akces do Ligi Mistrzów FIBA-Europe. Wiemy, że w naszej hali nie będziemy mogli rozgrywać spotkań. Prezesi już negocjują w tej sprawie i wiem, że rozwiązanie problemu jest blisko, ale nie chcę wychodzić przed szereg. Skupiam się tylko na sportowej rywalizacji ze Stelmetem - dodał.