Początek czwartego spotkania był zupełnie inny niż w meczu rozgrywanym dwa dni wcześniej. Tym razem żadna z drużyn nie zdominowała tej części rywalizacji i od początku trwała walka punkt za punkt. Goście swoją najwyższą przewagę w pierwszej połowie zdołali zbudować na początku drugiej kwarty, kiedy po punktach J.P. Princa objęli prowadzenie 23:18. Jednak koszykarze Stelmetu błyskawicznie odrobili niewielkie straty i przez kolejne minuty wynik ponownie oscylował koło remisu. W końcówce pierwszej połowy po celnych trójkach Craiga Brackinsa i Vladimira Dragicevicia zielonogórzanie wyszli na prowadzenie 36:29, dzięki czemu to aktualni mistrzowie Polski na przerwę udali się prowadząc. Po powrocie na parkiet obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Wynik wciąż utrzymywał się w granicach remisu, choć tempo meczu znacząco spadło. Po koszykarzach było widać skutki grania pojedynków co dwa dni, a to przekładało się na wiele spudłowanych rzutów, a także straty, których w sumie po 30 min. gry było aż 19. Decydujące dla losów meczu okazały się ostatnie fragmenty spotkania. Wówczas bardzo skutecznie zagrali goście, którzy po trzypunktowych rzutach Tony'ego Taylora oraz Michała Chylińskiego wyszli na swoje najwyższe w meczu prowadzenie 71:64. Zielonogórzanie mimo usilnych starań nie byli w stanie odrobić strat. Najbliżej rywali mistrzowie Polski byli osiem sek. przed końcem meczu, kiedy po dwóch celnych rzutach wolnych Łukasza Koszarka Stelmet przegrywał zaledwie 75:77. To jednak było wszystko na co tego dnia stać było zielonogórzan, gdyż w ostatnich akcjach faulowani zgorzelczanie nie pomylili się z linii rzutów wolnych i odnieśli zwycięstwo 81:75. O końcowym sukcesie PGE Turowa zdecydowała głównie gra zmienników. Zawodnicy, których wprowadzał z ławki trener Miodrag Rajkovic, zdobyli w całym meczu aż 33 punkty. Z kolei rezerwowi z talii Mihailo Uvalina w swoim dorobku zapisali zaledwie dziewięć oczek. Po meczu powiedzieli: Miodrag Rajkovic (trener PGE Turowa): "Chciałem pogratulować moim zawodnikom wspaniałego meczu. Zdajemy sobie sprawę, że jeszcze nic w tej serii nie jest rozstrzygnięte. Co prawda mamy teraz przed sobą mecz, który może dać nam mistrzostwo, ale poczekajmy na to co wydarzy się w niedzielę w Zgorzelcu". Filip Dylewicz (zawodnik PGE Turowa): "Jesteśmy bardzo szczęśliwi po dzisiejszym meczu, ale poczekajmy do niedzieli. Stelmet to jest wciąż aktualny mistrz Polsk i musimy na nich uważać do samego końca. Pozostał nam mały kroczek do upragnionego tytułu i myślę, że w niedzielę znajdziemy w sobie dodatkowe pokłady sił, agresji i woli walki, dzięki czemu będziemy świętować mistrzostwo". Mihailo Uvalin (trener Stelmetu): "Dziękuję fanom za to, że dziś tak licznie przybyli do hali, a także gratuluję naszym rywalom zwycięstwa. Ten mecz mógł potoczyć się w dwie strony. Niestety to my popełniliśmy błędy, które zaważyły na naszej porażce i to właśnie przez nie dziś przegraliśmy. Sądzę, że w końcówce przy stanie 64:62 zaczęliśmy się niepotrzebnie frustrować. Wtedy zaczęliśmy niszczyć to co budowaliśmy, a następnie mięliśmy problemy żeby się z tego pozbierać. Niektórzy zawodnicy wyglądali wtedy jakby potrzebowali budzika, bo na tej ławce praktycznie spali. W takich meczach trzeba być gotowym cały czas do gry i żyć meczem przez pełne 40 minut". Marcus Ginyard (zawodnik Stelmetu): "Mieliśmy dzisiaj wielką szansę aby wrócić do tej serii i doprowadzić do remisu. Były momenty, kiedy wyglądaliśmy na parkiecie bardzo dobrze, ale były też takie chwile, a było ich więcej, kiedy graliśmy źle i tym pomogliśmy wygrać Turowowi ten mecz". Stelmet Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 75:81 (18:18, 25:21, 14:19, 18:23) Stan rywalizacji play off (do czterech zwycięstw) 3-1 dla PGE Turów Zgorzelec. Następny mecz w niedzielę w Zgorzelcu. Stelmet Zielona Góra: Vladimir Dragicevic 16, Łukasz Koszarek 16, Christian Eyenga 15, Craig Brackins 14, Marcus Ginyard 6, Przemysław Zamojski 5, Adam Hrycaniuk 2, Aaron Cel 1, Kamil Chanas 0, Mantas Cesnauskis 0. PGE Turów Zgorzelec: Uros Nikolic 16, Filip Dylewicz 15, J.P. Prince 15, Michał Chyliński 10, Mike Taylor 8, Tony Taylor 7, Łukasz Wiśniewski 6, Ivan Zigeranovic 4, Damian Kulig 0, Nemanja Jaramaz 0, Piotr Stelmach 0.