Odejście Marcina Stefańskiego z Trefla Sopot to koniec pewnej epoki. Popularny "Stefan" był najdłużej pracującym trenerem w lidze, a w różnych rolach w Żółto-Czarnych barwach spędził 13 (!) lat. W bieżącym sezonie Energa Basket Ligi Trefl ma już tylko teoretyczne szanse na awans do play-off, a miało być tak pięknie... Przed startem sezonu mówiło się, że Trefl Sopot może liczyć się nawet w walce o medale. Ekipie z Trójmiasta od początku szło jednak jak po grudzie, o wiele lepiej niż na krajowych parkietach szło jej w rozgrywkach europejskich - najpierw Trefl zakwalifikował się do FIBA Europe Cup, potem w dramatycznych okolicznościach awansował z fazy grupowej, a wygrana na wyjeździe w izraelskim Eilacie była prawdziwą sensacją. Koszula jednak bliższa ciału, europejska przygoda skończyła się, a szanse na ligowy play-off wyraźnie malały. Doszło nawet do postawienia ultimatum trenerowi Marcinowi Stefańskiemu - gdyby nie wygrał dwóch kolejnych meczów - z wyżej notowanymi Legią Warszawa i Twardymi Piernikami Toruń straciłby pracę. Sytuacja była dość kuriozalna, bo prezes klubu ogłosił ultimatum w wywiadzie z medium pozaklubowym, w dyskusję w mediach społecznościowych włączył się Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, miasta które jest dobroczyńcą koszykarskiej drużyny. Pikanterii całej sytuacji dodawał fakt, że Stefański jest od lat radnym miasta i politycznym stronnikiem prezydenta. Sezon zbliżał się do końca, drużyna Trefla nadal grała bardzo nierówno. Potrafiła wysoko pokonać lidera tabeli Czarnych Słupsk, by zaraz bezdyskusyjnie przegrać z Zastalem Zielona Góra i Kingiem Szczecin. Ta ostatnia porażka, w praktyce zdecydowała o stracie szansy na play-off. Gdy drużyna Trefla wróciła ze Szczecina, Marcin Stefański udał się do gabinetu zarządu i złożył rezygnację. Została ona przyjęta. Marcin Stefański odchodzi z Trefla Sopot Tym samym końca dobiegł 13-letni (!) pobyt Stefańskiego w Treflu Sopot. "Stefan" przybył do Trójmiasta jako zawodnik w 2009 r. Karierę zakończył w 2018 r., potem został dyrektorem klubu, by rok później gdy sopocianom groziła degradacja przejąć trenerskie lejce Żółto-Czarnych. Po trzech latach jego szkoleniowa misja dobiegła końca. - Dziękujemy Marcinowi za ogrom pracy, który włożył w trenowanie pierwszej drużyny Trefla Sopot. Przejął zespół w bardzo trudnym momencie i najpierw utrzymał go w rozgrywkach, a następnie wprowadził do ligowej czołówki, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni. (...) Widzieliśmy jak zaangażowany jest w prowadzenie w drużyny, a obrazki takie jak radość po szalonym meczu we Włocławku z sezonu 2019/2020 czy też po awansie do TOP16 w Eilacie zawsze będziemy miło wspominać. Przez ostatnie 13 lat Marcin stał się ikoną Trefla Sopot i już na zawsze nią pozostanie - powiedział prezes Trefla Sopot, Marek Wierzbicki. Na cztery mecze przed końcem fazy zasadniczej sopocianie zajmują 10. miejsce z bilansem 12:14, a szanse na awans do fazy play-off są tylko matematyczne. Drużynę do końca sezonu poprowadzi dotychczasowy asystent "Stefana", Krzysztof Roszyk. Nie będzie miał łatwego zadania, gdyż z gry wypadł jeden z najlepszych zawodników Trefla, kontuzjowany Darious Moten. Maciej Słomiński