Kolejny mecz odbędzie się w czwartek w Radomiu (godz. 20.00). Spotkanie było zacięte, pełne emocji i walki. Koszykarze Rosy grali ambitnie i byli zdeterminowani, by przełamać serię porażek w walce o mistrzostwo kraju, ale obrońcy tytułu postawili im po raz kolejny twarde warunki. Podopieczni słoweńskiego trenera Saso Filipovskiego pokazali mistrzowską formę w decydujących momentach spotkania, dominowali w drugiej połowie, kontrolując sytuację na parkiecie. Po raz kolejny bardzo istotna była walka pod tablicami i w niej ponownie lepsi okazali się zielonogórzanie, którzy do przerwy wygrywali w tym elemencie 23:13, a w całym spotkaniu 40:25. Początek należał do radomian, ale z minuty na minutę lepiej prezentowali się koszykarze Stelmetu. Ekipa z Zielonej Góry prowadziła 6:2, ale po akcjach Michała Sokołowskiego to Rosa była ponownie minimalnie lepsza (10:6, 10:9). Po pierwszej kwarcie remis 16:16 oddający dobrze, to co działo się na parkiecie w niewielkiej, ale wypełnionej w komplecie hali w Radomiu. Obrońcy tytułu zaczęli uzyskiwać wyraźniejszą przewagę w drugiej kwarcie. Utrudniali maksymalnie grę pod koszem rywalom, zmuszając podopiecznych trenera Wojciecha Kamińskiego do oddawania rzutów z dystansu. Te nie było jednak we wtorek silną stroną radomian - do przerwy trafili zaledwie dwa z 14 rzutów za trzy punkty, a w całym spotkaniu tylko 6 z 26 prób. W zespole Stelmetu doskonale prezentował się kolejny raz Amerykanin Dee Bost, ale równie skuteczni w ataku i dobrze broniący byli wchodzący z ławki zmiennicy: Karol Gruszeckiego, Adam Hrycaniuk i Nemanja Djurisić. Radomianie byli momentami bezradni w ataku, ale walczyli twardo. Przy najwyższym w tej części spotkania prowadzeniu Stelmetu BC 32:23 w 18. minucie Szymon Szewczyk przy wejściu pod kosz sfaulował w ferworze walki Damiana Jeszke. Trafił go tak niefortunnie łokciem w nos, że ten zalał się krwią. Opuścił parkiet i nie pojawił się do końca spotkania. W drugiej części przewaga podopiecznych trenera Filipovskiego była bezdyskusyjna, choć nadal liderzy: Łukasz Koszarek, Mateusz Ponitka, Dejan Borovnjak byli mniej widoczny niż zwykle. Najwyższe prowadzenie, różnicą 14 pkt osiągnęli po dwóch z rzędu rzutach zza linii 6,75 m Gruszeckiego. Wygrywali wówczas 51:37. Po 30 minutach Stelmet prowadził 55:45. Mało widoczny był najskuteczniejszy gracz Rosy w finale Sokołowski, który tym razem musiał uznać wyższość zielonogórzan. Defensywa zielonogórzan sprawiała gospodarzom ogromne problemy. Radomianie przez blisko pięć i pół minuty czwartej kwarty nie zdołali zdobyć punktu, a trafienie Amerykanina C.H. Harrisa za trzy punkty zmniejszyło jedynie straty Rosy do różnicy dziewięciu punktów (48:57). Koszykarze Stelmetu, grający o złoto po raz czwarty z rzędu, pokazali obronę na europejskim poziomie, ciekawe akcje w ataku, dobre przygotowanie motoryczne do decydujących spotkań sezonu i konsekwencję. Po 3. meczu finału powiedzieli: Wojciech Kamiński (trener Rosy): - Nie jest łatwo zatrzymać Stelemet BC w ataku i pozwolić mu zdobyć 65 punktów, ale nie oznacza to, że satysfakcjonuje mnie gra mojej drużyny w ofensywie. Jeśli mamy w finałowej konfrontacji wygrać mecz, to musimy poprawić zbiórkę piłki, a przede wszystkim trafić kilka rzutów więcej. Damian Jeszke, który doznał urazu nosa pod koniec drugiej kwarty, był gotowy do gry w drugiej połowie, ale uznałem, że zagramy w innym wariancie. Saso Filipovski (trener Stelmetu): - W hali było naprawdę gorąco - mam na myśli temperaturę. To było kolejne dobre widowisko. 40 minut walki z obydwu stron, czym kibice mogą być usatysfakcjonowani. Teraz najważniejsze słowo to regeneracja sił koszykarzy przed czwartym meczem. Podejdziemy do niego tak, jakby walka o medale dopiero się zaczynała, nie biorąc pod uwagę trzech wygranych przez nas spotkań. Daniel Szymkiewicz (Rosa): - Nie trafialiśmy wielu rzutów, ale przede wszystkim nie mieliśmy +otwartych+ - czystych pozycji do ich oddania. Stelmet bronił bardzo dobrze. Nam grało się bardzo ciężko, choć staramy się angażować na sto procent. Nadal wierzymy w zwycięstwo w kolejnym spotkaniu. Karol Gruszecki (Stelmet): - To nie są dla nas łatwe mecze. Widać po walce, ile kosztuje nas zwycięstwo w każdym spotkaniu finału. Mamy szeroki skład, to nasza siła. Każdy coś wnosi do zespołowego zwycięstwa. Mieliśmy ciężkie treningi i one teraz procentują. Za dwa dni z taką samą siłą będziemy walczyć o zwycięstwo i zakończenie walki w finale, bo wiemy, że Rosa się nie podda. Nie ustrzegliśmy się i tym razem błędów, było dużo kroków, ze względu na temperaturę w hali trudniej łapało się piłki, ale najważniejsza jest wygrana. Trzeci mecz finału: Rosa Radom - Stelmet BC Zielona Góra 53:65 (16:16, 9:16, 20:23, 8:10) Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 3-0 dla Stelmetu BC. Rosa: C.J. Harris 15, Torey Thomas 11, Michał Sokołowski 7, Igor Zajcew 5, Kim Adams 5, Łukasz Bonarek 3, Daniel Szymkiewicz 3, Robert Witka 2, Seid Hajric 2, Damian Jeszke 0; Stelmet BC: Karol Gruszecki 16, Mateusz Ponitka 11, Dee Bost 8, Vlad-Sorin Moldoveanu 8, Nemanja Djurisic 7, Adam Hrycaniuk 4, Dejan Borovnjak 4, Szymon Szewczyk 3, Łukasz Koszarek 2, Przemysław Zamojski 2.