Piąty mecz finału był zacięty i emocjonujący, a jego losy rozstrzygnęły się w czwartej kwarcie. W ostatniej części gry goście znakomicie się bronili i wygrali tę część 20:5. Najlepszymi zawodnikami Prokomu byli Polacy Filip Dylewicz (26 pkt i 7 zbiórek) i Krzysztof Roszyk (15 pkt w tym trzy celne rzuty za 3 pkt). Mistrzowie Polski wystąpili bez kapitana i najlepszego strzelca Milana Gurovicia, który za sprowokowanie awantury podczas czwartego spotkania i atak na Thomasa Kelatiego został zawieszony na jeden mecz. Pierwsza kwarta rozpoczęła się od niecelnych rzutów obu drużyn. Zawodnicy zdając sobie sprawę z wagi meczu rozgrywali swoje akcje ostrożnie i bardzo uważnie grali w obronie. Po 5 minutach Turów, dzięki trafieniom Roberta Witki i Dragisy Drobnjaka, prowadził 12:8. Przewaga gospodarzy zaczęła topnieć, gdy trener Prokomu Tomas Pacesas dokonał kilku zmian i wprowadził na parkiet Filipa Dylewicza i Mustafę Shakura. Po 10 minutach PGE wygrywał 17:16. Druga kwarta rozpoczęła się od rzutów Dylewicza i - za trzy punkty - Krzysztofa Roszyka, co dało Prokomowi minimalne prowadzenie: 21:19. Później jednak przewaga gospodarzy zaczęła rosnąć. Skutecznie zagrał David Logan, dzięki któremu Turów pięć minut przed końcem kwarty prowadził 30:22. Ostatnie minuty tej części gry należały jednak do gości, którzy w dużej mierze dzięki rzutom Dylewicza i Mustafy Shakura, odrobili część strat i na przerwę schodzili tracąc do Turowa trzy punkty, 34:37. Na początku trzeciej kwarty czwarte faule popełnili kolejno dwaj rozgrywający zespołu z Sopotu: Igor Milicic i Mustafa Shakur. Od tego momentu sopocianie wyraźnie zwolnili i mieli kłopoty w ataku. Słabiej spisywał się Simonas Serapinas i jego rodak Donatas Slanina, który doznał mocnego stłuczenia barku w połowie pierwszej kwarty. Turów grał coraz lepiej - dwukrotnie zza linii 6,25 m trafił środkowy Dragisa Drobnjak, co w połączeniu z rzutami z półdystansu Logana, pozwoliło gospodarzom wygrać tę część gry 17:12 i prowadzić po 30 minutach 54:46. Ostania kwarta to znakomita defensywa sopocian, którzy zupełnie zneutralizowali (tu zasługa dobrze pomagającego kolegom Pape Sowa) dwóch liderów Davida Logana i Thomasa Kelatiego. Przez osiem i pół minuty gospodarze zdołali uzyskać tylko dwa punkty. Po akcjach Dylewicza i Roszyka przewaga Turowa stopniała w połowie kwarty do dwóch punktów (56:54). Chwilę później do remisu 56:56 doprowadził efektownym zagraniem Pape Sow. Dwie minuty przed końcem meczu ten sam zawodnik po znakomitym podaniu Shakura, wyprowadził mistrzów Polski na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie 58:56. Trzy kolejne rzuty zza linii 6,25 m zmęczonych koszykarzy Turowa nie dotknęły nawet obręczy. Kluczowe akcje meczu wykonali Dylewicz i Roszyk. Dylewicz popisał się wejściem pod kosz i zdobył punkty będąc faulowanym, zaś Roszyk 60 sekund przed końcem gry trafił za trzy punkty. Prokom prowadził wówczas 64:56 i nie dał sobie odebrać wygranej. Wynik PGE Turów Zgorzelec - Prokom Trefl Sopot 59:66 (17:16, 20:18, 17:12, 5:20) Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 3-2 dla Prokomu Trefla. Szósty mecz odbędzie się w sobotę w Sopocie. PGE Turów Zgorzelec: David Logan 15, Dragisa Drobnjak 14, Robert Witka 13, Thomas Kelati 7, Slobodan Ljubotina 5, Marko Scekic 3, Iwo Kitzinger 2, Vjeko Petrovic 0, Robert Skibniewski 0. Prokom Trefl Sopot: Filip Dylewicz 26, Krzysztof Roszyk 15, Mustafa Shakur 8, Pape Sow 7, Donatas Slanina 4, Igor Milicic 2, Tomas Masiulis 2, Simonas Serapinas 2, Tim Kisner 0, Jovo Stanojevic 0.