Koszykarze Asseco Prokomu po raz dziewiąty z rzędu awansowali do finału play off. Od sześciu lat tytuł mistrzowski należy do nich. Ostatni raz uznali wyższość krajowego rywala w 2003 roku, kiedy ulegli... Anwilowi Włocławek. Obie drużyny w decydującej rozgrywce zmierzą się po raz pierwszy od sezonu 2005/2006. Gdy ekipa z Włocławka w 2003 roku triumfowała w lidze, jej liderem był obecny trener Asseco Prookomu Litwin Tomas Pacesas, a pierwsze kroki stawiał w niej występujący dziś w gdyńskim zespole Piotr Szczotka. "Nie będę ukrywał, że mam sentyment do mojej byłej drużyny. Tam rozpocząłem profesjonalną karierę i tam też zdobyłem pierwszy złoty medal. Teraz to nie ma żadnego znaczenia, bo liczy się tylko sukces obecnego zespołu, ale wspomnienia mam miłe" - powiedział PAP Szczotka. W sezonie zasadniczym Asseco Prokom wygrał oba spotkania z ekipą prowadzoną przez trenera reprezentacji Polski Igora Griszczuka, ale - zdaniem Szczotki - w finale trudno wskazać faworyta. "Play off rządzi się swoimi prawami. W tej fazie rywalizacji wszyscy są maksymalnie skoncentrowani, a o sukcesie decyduje determinacja i żelazna defensywa. Tak też będzie w finale" - ocenił skrzydłowy mistrzów Polski. Za obrońcami tytułu przemawia jednak m.in. atut własnej hali - w przypadku konieczności rozegrania siedmiu spotkań ostatnie czeka ich przed własną publicznością. Poza tym w szeregach rywali najprawdopodobniej zabraknie na początku finałowej konfrontacji kontuzjowanego Andrzeja Pluty (z Pacesasem razem grali w Anwilu i Prokomie). Litewski szkoleniowiec trójmiejskiej drużyny w Polsce nie zdobył innego medalu niż w kolorze złota. Najpierw wygrał ligę ze Śląskiem Wrocław, później z Anwilem, następnie sześciokrotnie triumfował z Prokomem - cztery razy jako zawodnik, a dwa razy jako trener. "Nasz bilans z Anwilem w sezonie zasadniczym nie ma teraz najmniejszego znaczenia. W play off każdy mecz to oddzielna historia. Największą rolę będzie odgrywać obrona. To ona jest zazwyczaj decydującym elementem w meczach o najwyższą stawkę" - podkreślił Pacesas. W Asseco Prokomie do gry wraca kontuzjowany ostatnio Przemysław Zamojski. W finale, podobnie jak rundę wcześniej w spotkaniach z Treflem Sopot, zabraknie natomiast Łukasza Seweryna, który zerwał więzadła krzyżowe. Asseco Prokom po raz czwarty zmierzy się w finale z Anwilem. Bilans tej rywalizacji jest korzystny dla gdyńskiego zespołu, którzy okazali się lepsi w sezonach 2004/05 (4-2) i 2005/06 (4-1), a przegrali w 2003 roku (2-4). W poprzednim sezonie mistrzowie Polski spotkali się z włocławianami w półfinale play off i triumfowali w sześciu pojedynkach. Pierwszy mecz w Gdyni w sobotę o godz. 13.15.