W pierwszej serii Wójcik jako jedyny otrzymał od jurorów maksymalną liczbę punktów - 50. W finale dwukrotnie dostał 49 pkt i pokonał Amerykanów Dariousa Motena (Trefl Sopot) i ubiegłorocznego triumfatora Thomasa Davisa (Pszczółka Start Lublin). W finałowej rundzie młody wrocławianie założył koszulkę z numerem 10, w jakiej przed 20 laty występował w Zepterze Śląsku jego tata, zmarły w 2017 r. na białaczkę."Gdy tylko ubrałem koszulkę taty poczułem moc i uwierzyłem, że uda mi się wygrać. Pierwszy wsad +360+, czyli z obrotem, jest moim ulubionym. Drugi, tyłem do kosza, był czymś nowym, bo podszedłem do tej próby kreatywnie, dodając podciągnięcie się na rękach na obręczy. Inspiracją dla trzeciego była jedna z prób wykonana przez gracza NBA Dwighta Howarda podczas konkursu w NBA. To był najtrudniejszy wsad, bo jedną ręką. Emocje +zrobiły+ swoje, miałem spocone ręce i bałem się, że może nie uda mi się tego zrobić tak jakbym chciał. Czwarty był kopią zagrania taty - wiem, że właśnie takim wsadem wygrał kiedyś konkurs' - powiedział PAP Wójcik.Śląsk Wrocław, wicelider tabeli ekstraklasy, występ w PP zakończył nieoczekiwanie już na ćwierćfinale przegrywając z PGE Spójnią Stargard 73:92. W jego szeregach zabrakło dwóch graczy pierwszej piątki - Ivana Ramljaka i Bena McCauleya, co spowodowało, że więcej czasu i szans od trenerów dostali młodzi zmiennicy - w tym Wójcik. Przebywał na parkiecie 19 minut, trafił wszystkie cztery rzuty za dwa punkty i jeden z dwóch wolnych, miał cztery zbiórki, asystę i dwie straty. To był jego najlepszy występ w sezonie."Mam nadzieję, że pucharowy mecz będzie dla mnie przełomem. Na pewno go zapamiętam, bo dostałem dużo minut i szans od trenerów - najwięcej, jak do tej pory" - podkreślił.Wójcik wierzy, że po powrocie liderów Śląsk odnajdzie wysoką formy."Pracujemy ciężko jako zespół i wierzę, że po powrocie Bena i Ivana będziemy grać tak jak dawniej. Ważne, że bez nich udało nam się pokonać mocną Stal Ostrów. Myślę, że w pełnym składzie jesteśmy w stanie osiągnąć najwyższe cele - takim jest mistrzostwo Polski. To jest cel drużyny i mój w tym sezonie" - dodał.Syn Adam Wójcika, ośmiokrotnego mistrza Polski i złotego medalisty ligi belgijskiej, zdaje sobie sprawę, że wiele musi się jeszcze nauczyć na parkiecie. Podkreślił, że różnica między akademicką koszykówką w USA a europejską jest duża."Wiele, dzięki trenerom Śląska, się już nauczyłem, ale wiem, że sporo nauki przede mną. Przeskok na poziom seniorski to dla mnie duże wyzwanie. Koszykówka akademicka jest inna niż europejska - przede wszystkim szybsza, żywiołowa i mniej taktyczna, bo dużo gra się +jeden na jeden+. Tu w Śląsku dużo dzielimy się piłką, ważna jest taktyka i defensywa. W USA jesteś dobry jeśli dużo rzucasz, niekoniecznie musisz być dobrym obrońcą" - podkreślił skrzydłowy Śląska. (PAP)Olga Przybyłowicz