Obecnie jest remis 2-2, a mecz numer pięć odbędzie się w niedzielę w Toruniu. Rywalizacja o złoto toczy się do czterech zwycięstw. - Badanie nie wykazały żadnego złamania i nie wykluczają jego udziału, ale zawodnik cały czas odczuwa duży ból. Decyzje podejmie sam, krótko przed meczem. Wszystko zależy od tego, jak będzie się czuł psychicznie. Masażysta cały czas pracuje z Robem i mamy nadzieję, że zagra, ale nie chcemy też odgórnie przesądzać sprawy w jedną czy drugą stronę - powiedział dyrektor sportowy Polskiego Cukru Ryszard Szczechowiak. 31-letni Lowery to lider "Twardych Pierników" - w sezonie zasadniczym notował średnio 13,6 pkt w meczu, ale finałach - aż do czwartkowego spotkania - radził sobie nieco gorzej. W trzech pierwszych meczach uzyskał w sumie 18 pkt, jednak w czwartym zdobył aż 24, najwięcej w ekipie, miał też asysty, mimo że nie dograł spotkania do końca ze względu na kontuzję. Wspomagany przez kolegów kuśtykając opuszczał parkiet. O zwycięstwie torunian, którzy przez większą cześć drugiej połowy przegrywali, zadecydował rzut Aarona Cela. Sekundę przed końcem trafił za trzy punkty z ponad dziewięciu metrów. - Jak ważnym graczem jest dla zespołu Rob, nie trzeba mówić. Może na początku walki o mistrzostwo miał nieco słabsza formę, ale to przecież człowiek, a nie maszyna i trudno utrzymać równy poziom. Myślę, że to już za nim. Mamy tylko dwóch rozgrywających, więc trudno "schować" jego nieobecność. W spotkaniach o taką stawkę liczy się głównie dyspozycja dnia zawodników, ale i zespołu - dodał Szczechowiak.