W Zgorzelcu zmierzyły się zespoły, które rywalizowały ze sobą w finale poprzedniego sezonu, co miało gwarantować wielkie emocje. Dla Turowa mecz ten miał jednak jeszcze inny wymiar - miał poprawić nienajlepszą atmosferę, na którą złożyły się słabe ostatnie wyniki i "afera kolanowa". Trener Miodrag Rajkovic został oskarżony przez Adriana Markowskiego, byłego trenera przygotowania fizycznego, że ten wydał polecenie przeprowadzenia takich zajęć z Łukaszem Wichniarzem, by zniszczyć mu kolana. Sprawa najprawdopodobniej będzie miała swój finał w sądzie. I atmosferę przed świętami w Zgorzelcu udało się poprawić, bo Turów pewnie i efektownie pokonał aktualnego mistrza kraju. Nieoczekiwanie wielkich emocji na boisku nie było, a decydująca okazała się już pierwsza kwarta, w której PGE zagrał niemal perfekcyjnie. Gospodarze od początku grali bardzo twardo w defensywie i goście mieli duże problemy z wypracowaniem sobie czystych pozycji rzutowych. W ataku szalał za to Filip Dylewicz, po którego rzucie za trzy punkty, przy stanie 12:3, szkoleniowiec Stelmetu już na początku spotkania musiał wziąć czas. Niewiele to pomogło. Po wykorzystaniu jednego osobistego przez Adama Hrycaniuka było 20:14. Przez kolejne niemal cztery minuty trafiali tylko koszykarze Turowa i szybko zrobiło się 29:14. W tym okresie świetnie spisywali się J.P. Prince i Tony Taylor, którzy pierwszą kwartę kończyli ze stuprocentową skutecznością. W sumie PGE w pierwszej odsłonie meczu mógł się poszczycić blisko 89-procentową skutecznością rzutów z gry, przy 24 procentach rywali (w całym spotkaniu odpowiednio 81 - 45). Dużą część punktów gospodarze zdobyli po szybkim ataku, który był konsekwencją świetnej gry w defensywie. To był element, który zadecydował o ostatecznym wyniku. Początek drugiej kwarty dawał jeszcze nadzieję, że jakieś emocje jednak będą, bo goście szybko zdobyli cztery punkty. Później wszystko jednak wróciło do normy. PGE nadal grał twardo w obronie, nie pozwalał rywalom na łatwe punktowanie i kontrolował przebieg spotkania. Emocji już w Zgorzelcu nie było do końca i nieoczekiwanie wicemistrz Polski bardzo łatwo uporał się mistrzem. PGE Turów Zgorzelec - Stelmet Zielona Góra 96:73 (31:14, 19:14, 23:20, 23:23) PGE Turów Zgorzelec: Łukasz Wiśniewski 19, J.P. Prince 18, Filip Dylewicz 16, Tony Taylor 12, Damian Kulig 10, Ivan Zigenarovic 8, Piotr Stelmach 6, Denis Krestinin 4, Nemanja Jaramaz 3, Kyle Barone 0. Stelmet Zielona Góra: Łukasz Koszarek 16, Aaron Cel 13, Vladimir Dragicevic 10, Adam Hrycaniuk 9, Przemysław Zamojski 8, Kamil Chanas 6, Erving Walker 3, Christian Eyenga 3, David Barlow 2, Craig Brackins 2, Maciej Kucharek 1, Marcin Sroka 0.