W ćwierćfinale play-off Turów gładko ograł Trefl Sopot 3-0, czym potwierdził, że na dobre powrócił do wysokiej formy. Powrócił, bo jeszcze kilka tygodni temu akcje mistrzów Polski nie stały tak wysoko. Zespół trenera Miodraga Rajkovicia spisywała się słabo i przydarzyło im się kilka nieoczekiwanych porażek. Prezes klubu z Dolnego Śląska Waldemar Łuczak zapewnił, że nikt w klubie nie robił z tego powodu tragedii i nie panikował. - Zdarzyło się parę porażek, ale trener mówił, że tak może być, bo nie można całego sezonu zagrać na wysokim poziomie. Zwłaszcza, kiedy się gra w europejskich pucharach, które kosztują dużo siły i koncentracji. Chcieliśmy zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym lub drugim miejscu i to się udało - dodał. W podobnym tonie wypowiadał się obrońca Turowa Michał Chyliński, który zauważył równocześnie, że na słabsze wyniki wpływ miały też kontuzje. - Wszystko, co złe trafiło nam w jednym momencie, ale mamy to już za sobą. Już końcówka sezonu zasadniczego była udana. Najważniejsze, aby z formą wstrzelić się w play-off i to nam się udało - zaznaczył. W półfinale Turów zmierzy się z Czarnymi. Słupska drużyna w pierwszej rundzie play-off wyeliminowała Śląsk Wrocław. Kluczowym graczem pojedynków z 17-krotnym mistrzem Polski był Jerel Blassingame, który w drugiej potyczce uzyskał 36 punktów. Chyliński nie ukrywał, że on i jego koledzy będą musieli zwrócić większa uwagę na amerykańskiego rozgrywającego. - Czarni to nie tylko Jarel, ale to na pewno kluczowy gracz. Trzeba będzie uważać na jego pick and rolle. On nie tylko świetnie rzuca, ale znakomicie podaje. Z jego gry zysk czerpie cała drużyna i na pewno, jak mu się utrudni życie na boisku, to całemu jego zespołowi będzie trudniej - ocenił Chyliński. W Turowie panuje przekonanie, że kluczowy w konfrontacji z Czarnymi może być pierwszy mecz. Kto go wygra, nie tylko obejmie prowadzenie w play-off, ale osiągnie przewagę psychologiczną. - Pierwsze spotkanie często ustawia całą rywalizację, dlatego dobrze jest je wygrać. Prowadzenie daje też pewnego rodzaju spokój w grze, bo zawsze ma się już przewagę nad rywalem. Musimy więc wygrać w czwartek, a później pomyślimy o drugim spotkaniu - powiedział obrońca Turowa. Dlatego w Zgorzelcu myślami nie wybiegają dalej niż do pierwszego meczu. Jak powiedział prezes Łuczak, taka jest filozofia klubu, aby kroczyć od spotkania do spotkania. - Tego się trzymamy i dobrze nam to wychodzi. Chcielibyśmy po meczach w naszej hali prowadzić 2-0, ale najpierw wygrajmy ten pierwszy. Wiem, że niektórzy już nas widzą w finale i my też tego bardzo pragniemy, ale jeszcze nie awansowaliśmy, więc nie ma o czum rozmawiać - studził nastroje Walczak. W sezonie zasadniczym Turów dwa razy pokonał Czarnych (87:80 i 85:67), ale według Chylińskiego, w tej chwili to nic nie znaczy. - Przypominam, że to jest play-off i tu wszystko zaczyna się od nowa. Tamte spotkania są już za nami i nic nie wnoszą do czekającej nas konfrontacji. Mentalnie musimy być gotowi na twardą walkę - podsumował zawodnik.