Szansę na zajęcie ósmego miejsca po sezonie zasadniczym mają jeszcze trzy zespoły z jednakowym dorobkiem 42 punktów - poza Treflem także Polski Cukier Toruń i Polfarmex Kutno, które w ostatniej serii spotkań zmierzą się ze sobą. Najbliżsi tego celu są jednak sopocianie, którzy nie muszą oglądać się na rywali - jeśli drużyna prowadzona przez Mariusza Niedbalskiego wygra w niedzielę na wyjeździe ze Startem Wikaną, zapewni sobie udział w play-off. W przypadku porażki Trefla w Lublinie, ósma lokata przypadnie zwycięzcy meczu w Toruniu - wszystkie potyczki 30. kolejki rozpoczną się w niedzielę o 20. - Konfrontacja w Lublinie urasta dla nas do rangi wydarzenia roku. Chcemy jednak zakończyć ten sezon jak mężczyźni, dlatego też zamierzamy pokonać Wikanę i zagrać w play-off. A później, co może zabrzmi trochę paradoksalnie, sprawić prawdziwe niespodzianki - dodał Dutkiewicz. Lublinianie, którzy zajmują 13. miejsce, wygrali co prawda dwa ostatnie ligowe mecze, ale w Sopocie ponieśli wysoką porażkę 94:111. - Na pewno nie możemy podejść do tego spotkania z przeświadczeniem, że Wikana jest słabym zespołem, bo wtedy na pewno przegramy. W Lublinie musimy wznieść się na wyżyny i nie powielić błędu z ostatniej konfrontacji z Turowem Zgorzelec, którą rozpoczęliśmy w bardzo kiepskim stylu, bo na początku przegrywaliśmy 2:16 - stwierdził. 29-letni koszykarz pojawił się na parkiecie po trwającej dokładnie dwa miesiące przerwie - 20 lutego w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski z AZS Koszalin skrzydłowy Trefla doznał złamania piątej kości prawej rzucającej dłoni, po której przeszedł operację. - Wciąż mam w ręku drut z dwoma spiralami złączonymi z kością, które wyjmą mi za dwa miesiące. Odczuwam też ból, nie mogę za mocno ścisnąć dłoni, ale przed meczem z Turowem wziąłem tabletkę i byłem zdolny do gry - przyznał. W konfrontacji z mistrzami Polski Dutkiewicz zdobył trzy punkty i jak sam przyznaje, daleki jest od swojej optymalnej formy. - Przed tym spotkaniem odbyłem bodajże trzy typowo koszykarskie treningi, natomiast wcześniej ćwiczyłem indywidualnie, sześć tygodnie z gipsem i dwa bez. W tym czasie pracowałem głównie nad kondycją. Brakuje mi jeszcze ogrania i pewności rzutu, dlatego starałem się pomóc drużynie w obronie - podsumował zawodnik Trefla.