Turów, najlepszy w sezonie zasadniczym, pokonał w finale Tauron Basket Ligi obrońcę tytułu Stelmet Zielona Góra 4-2. Wiśniewski pierwszy raz w karierze zdobył złoto i tym samym ma już w dorobku komplet medali (srebro z Treflem Sopot w 2012 r., brąz z AZS Koszalin w 2013). "Sezon był długi, więc i świętowanie musi być długie. Na pewno zapamiętam ten sezon szczególnie, był najlepszy pod względem sportowych osiągnięć, ale mam nadzieję, że indywidualnie najlepszy rok w koszykarskiej karierze mam jeszcze przed sobą. Największym atutem PGE była głębia składu, w każdym meczu liderem był ktoś inny i trudno było nas rozpracować. Trener Rajković potrafił do maksimum wykorzystać atuty każdego z nas i ukryć nasze wady" - powiedział Wiśniewski. W minionym sezonie był czwartym strzelcem drużyny (średnio 10,7 pkt w meczu) i pierwszym podającym (4,9 asysty), choć lepiej czuje się na pozycji rzucającego obrońcy niż rozgrywającego. "Lepiej czuję się jako "dwójka", ale w minionym sezonie mieliśmy tyle kontuzji, że trzeba było grać na różnych pozycjach. Najważniejsze, że na finał byliśmy zdrowi i w najlepszej formie. Sam miałem kłopoty ze ścięgnem Achillesa i do tej pory mam ten uraz niezaleczony, więc do odpoczynku od koszykówki będą musiał dołożyć rehabilitację" - powiedział koszykarz, który z Turowem jest jeszcze związany roczną umową. Jego zdaniem taktyka serbskiego szkoleniowiec Rajkovicia - równowaga w grze między atakiem i defensywą - stanie się istotnym krokiem w rozwoju polskiej koszykówki. "Pokazaliśmy, że przy bardzo intensywnym ataku można także dobrze bronić. Trener Rajković udowodnił, że bałkańska koszykówka to nie tylko twarda defensywa. Myślę, że wprowadził do polskiego basketu coś nowego, a taktyka ta zapisze się w historii naszej dyscypliny. Będzie krokiem milowym, tak jak kilkanaście lat temu żelazna defensywa wprowadzona na rodzime parkiety przez trenera Andreja Urlepa" - dodał. Wiśniewski ze spokojem podchodzi do występów w reprezentacji Polski. Przed rokiem był ostatnim zawodnikiem, który odpadł z kadry przed ogłoszeniem przez niemieckiego trenera Dirka Bauermanna 12-osobowego składu na mistrzostwa Europy. "Nie siedzi we mnie żal, że nie pojechałem na Eurobasket do Słowenii. Do występów w reprezentacji w tym roku podchodzę "na chłodno", tzn. ze spokojem. Zobaczymy, jakie pomysły będzie miał nowy amerykański szkoleniowiec. Przede wszystkim muszę być całkowicie zdrowy, by móc rywalizować o miejsce w składzie, więc teraz priorytetem jest wyleczenie urazu Achillesa i nadrobienie zaległości rodzinnych z całego sezonu" - dodał 29-letni koszykarz, który wakacje spędzi z najbliższymi najprawdopodobniej w Tatrach.