Ukraińska drużyna, która w tym sezonie występuje w rozgrywkach EuroCupu, gdzie radzi sobie zresztą bardzo dobrze, to bardzo mocny zespół, mogący stanowić zagrożenie dla najlepszych w naszej lidze. Patrząc na to, jak potoczyły się sprawy w PlusLidze, do której dopuszczono siatkarzy Barkomu Każany Lwów, czy PGNiG Superligi kobiet, gdzie oglądamy Galychankę Lwów, wydawało się, że kolejny ukraiński klub dołączy do polskich rozgrywek. Stało się jednak inaczej. Niespodziewany komunikat. Liga nie da ukraińskiej drużyny "Zarząd Polskiej Ligi Koszykówki, po rekomendacji Rady Nadzorczej, podjął decyzję, że w związku z niemożliwością spełnienia warunków regulaminowych przez klub z Ukrainy, w przyszłym sezonie rozgrywki nie zostaną rozszerzone o tę drużynę" - czytamy w komunikacie przekazanym przez zarząd PLK. To o tyle niespodziewane, że decyzja wydawała się już podjęta. Przedstawiciele BC Prometey Slobożanskie wizytowali według informacji "Sportowych Faktów" kilka polskich miast, w których potencjalnie mieliby występować. Dopinano ostatnie szczegóły, ale jak widać, regulamin stanął na przeszkodzie, by sprawę sformalizowano. Prometey w tym sezonie występuje w EuroCup i z bilansem 10-4 jest na pierwszym miejscu w swojej grupie przed hiszpańskim Joventutem Badalona. Dla porównania, mistrz Polski Śląsk Wrocław zamyka inną z grup w EuroCup z bilansem 1-13. Możliwości finansowe ukraińskiego klubu plasują go ponad wszystkimi uczestnikami rozgrywek Energa Basket Ligi, co stawiałoby Ukraińców w roli faworytów polskiej ligi. Teraz jednak możemy rozpatrywać to już wyłącznie w czasie przeszłym.