Jaki był najtrudniejszy moment w tym zakończonym sukcesem sezonie, w którym Legia, klub z olbrzymimi tradycjami, wielce zasłużony dla polskiej koszykówki, wróciła na należne jej miejsce? Jarosław Jankowski: - Ten, gdy w dziewiątej kolejce ponieśliśmy czwartą porażkę, z Pogonią Prudnik. Musieliśmy wówczas coś zmienić; albo szkoleniowca, albo coś w drużynie. Udało się opanować sytuację własnymi siłami. Podźwignęliśmy się razem, przede wszystkim przy udziale trenera i całego zespołu. Potem przyszła seria 13 zwycięstw z rzędu i - o co walczyliśmy od początku sezonu - rozstawienie z numerem pierwszym w fazie play off. Jak będzie komponowana drużyna na ekstraklasę? - Chcemy ją budować w oparciu o tych zawodników, którzy wywalczyli awans. Myślę, że większość z nich zostanie z nami. Teraz jeszcze się cieszymy, do rozmów dopiero będziemy siadać, ale zaczniemy je jeszcze w maju. Trochę ciężkiej pracy nas czeka. Oczywiście już wcześniej myśleliśmy o tym, co będzie po sezonie, ale z nikim żadnych rozmów nie prowadziliśmy. Nie chcieliśmy zapeszać. Legia będzie szukać zawodników zagranicznych, czy może pójdzie śladem Asseco Gdynia i zagra wyłącznie polskim składem? - Zależy to od bardzo wielu rzeczy. M.in. od ostatecznego kształtu ligi, bo teraz chyba nikt do końca nie wie na przykład, ile będzie w niej zespołów. Są zakusy, żeby znowu ją powiększać, co nie byłoby dobre dla rozgrywek. Oznaczałoby to niższy poziom. Na pewno będziemy się posiłkować graczami zagranicznymi, ale dziś za wcześnie, by mówić o szczegółach. Jakim budżetem będzie dysponować sekcja siedmiokrotnych mistrzów Polski z lat 50. i 60. XX wieku w nowym sezonie. O ile będzie on większy od obecnego? - Budżet musi być co najmniej dwa razy wyższy niż dotychczas. Mamy zapewnienie ze strony władz miasta i czołowych sponsorów, że będą z nami kontynuować współpracę. Powinno się udać pozyskać zakładane środki. Rozmawiał Marek Cegliński