- Jesteśmy bardzo szczęśliwy, bo zajęliśmy trzecie miejsce. To wielki sukces, na który zapracowaliśmy jednak nie tylko na boisku. Z trenerami stworzyliśmy prawdziwą drużynę, która nie tylko razem trenowała i grała, ale także bawiła się i żartowała - przyznał rozgrywający BM Slam Stali Aaron Johnson. W pierwszym meczu o brązowy medal ostrowianie wygrali we własnej hali z Energą Czarnymi 86:83, natomiast w Słupsku zwyciężyli 76:67. - Dziękuję słupszczanom za walkę i za to, że razem stworzyliśmy świetne widowisko. Dziękuję również swojemu zespołowi za cały sezon, który kończymy zdobyciem trzeciego miejsca. Od początku swojej pracy w Ostrowie starałem się, aby nasza drużyna stawała się lepsza, a zawodnicy uwierzyli, że są w stanie wywalczyć złoty medal. Nie udało się tego osiągnąć, ale i tak warto podkreślić naszą bardzo dobrą postawę w play off, w którym zanotowaliśmy bilans siedmiu zwycięstw i trzech przegranych. Te porażki ponieśliśmy w półfinale ze Stelmetem, z którym i tak stoczyliśmy wielką walkę - ocenił trener drużyny z Ostrowa Wielkopolskiego Emil Rajković. W spotkaniach o brązowy medal w ekipie Stali prym wiodło trzech doświadczonych zawodników - Johnson świetnie kierował grą zespołu (w dwóch meczach zanotował 16 asyst, do tego zdobył 34 punkty), Marc Carter "dziurawił" kosz rywali (rzucił w sumie 35 pkt), a Shawn King panował pod koszem (zaliczył 29 zbiórek, z czego 12 na atakowanej tablicy). - Komfort pracy zyskałem w listopadzie, kiedy do drużyny dołączyli Carter, King i Robert Tomaszek. Wtedy Johnson został prawdziwym liderem zespołu i miał wolną rękę w kreowaniu naszych akcji. Muszę jednak podkreślić, że ten brązowy medal jest zasługą wszystkich zawodników, a nie tylko tych, którzy zdobywali punkty i najdłużej przebywali na boisku. Majewski grał z kontuzją, świetne momenty miał Chanas, a Tomaszek, dla którego jest to być może ostatni sezon w karierze, zawsze zostawiał na parkiecie serce - zauważył macedoński szkoleniowiec, który na początku sezonu zastąpił w Ostrowie Wielkopolskim Zorana Sretenovicia. Pomimo porażki ze Stalą, kibice gospodarzy nagrodzili swoich zawodników brawami na stojąco i okrzykami "dziękujemy!". - Ponieśliśmy porażkę z bardzo dobrym zespołem. Co prawda końcówka sezonu nie była taka, jak sobie wymarzyliśmy, bo w sumie przegraliśmy pięć ostatnich spotkań, ale nie można nam zarzucić, że nie walczyliśmy. Piłka czasami nie wpadała do kosza, ale my nigdy nie poddawaliśmy się i taka postawa musiała się podobać kibicom. Nam również podobała się postawa naszych fanów, bo byli oni zawsze z nami, zarówno w dobrych jak i złych chwilach - stwierdził skrzydłowy gospodarzy Grzegorz Surmacz. A złych momentów nie brakowało. W klubie pojawiły się problemy finansowe, w styczniu odeszli generalny menedżer Marcin Sałata, Jerel Blassingame i Justin Jackson, później do Zielonej Góry przeniósł się Jarosław Mokros, a na początku maju koncern Energa zapowiedział, że z zakończeniem sezonu wycofuje się ze sponsorowania zespołu. - Zawodnicy, drużyna, trenerzy, klub i kibice pokazali w tych trudnych chwilach charakter. Jestem dumny, że mogłem tutaj być i dziękuję wszystkim fanom, za wspaniałą atmosferę, jaka panowała w naszej hali. Wierzę że znajdzie się jakiś sponsor i w Słupsku nadal będzie funkcjonować ligowa drużyna. To miasto żyje koszykówką i mam nadzieję, że kibice nadal będę się tutaj mogli ekscytować tym pięknym sportem - podsumował łotewski trener słupszczan Roberts Stelmahers, który zapewne odejdzie z klubu. Drugi mecz o trzecie miejsce: Energa Czarni Słupsk - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 67:76 (21:20, 16:20, 10:17, 20:19) Stan rywalizacji play off (do dwóch zwycięstw) 2-0 dla Stali, która wywalczyła brązowy medal. Punkty:Energa Czarni Słupsk: Chavaughn Lewis 15, Grzegorz Surmacz 13, David Kravish 13, Anthony Goods 11, Marcus Ginyard 6, Dallin Bachynski 6, Łukasz Seweryn 3, Piotr Dąbrowski 0, Mantas Cesnauskis 0. BM Slam Stal Ostrów Wlkp.: Marc Antonio Carter 18, Aaron Johnson 12, Christo Nikołow 10, Szymon Szewczyk 9, Shawn King 9, Kamil Chanas 8, Robert Tomaszek 5, Mateusz Kostrzewski 5, Tomasz Ochońko 0, Łukasz Majewski 0.