Polski Cukier przystępował do play off z czwartej pozycji, a radomianie z piątej. Pierwszy mecz w Toruniu zakończył się sukcesem gospodarzy 105:98 po dogrywce, choć Rosa prowadziła już różnicą 17 punktów. W każdym ze spotkań 1/4 finału torunianie wygrywali czwarte kwarty. - Ogromnie się cieszę, że zawodniczy walczyli w każdym spotkaniu do końca i mieli dobrą ostatnią kwartę. W Radomiu to właśnie obrona w tej części zadecydowała o wygranej, choć w całym spotkaniu rywale nam sporo rzucili. Wygraliśmy z wicemistrzem 3-0 po dobrej koszykówce i cieszy, że udaje nam się odnaleźć rytm i styl z pierwszej części sezonu. Być może to pierwsze spotkanie, gdy zwycięsko wyszliśmy z bardzo trudnej sytuacji było kluczowe dla losów rywalizacji. Mamy teraz czas, żeby odpocząć, +posklejać+ zespół i spokojnie przygotować się do półfinału - powiedział Winnicki, który pracuje w Toruniu drugi sezon. "Twarde Pierniki" miały znakomity początek sezonu - wygrały 13 spotkań z rzędu, ale w jego drugiej części zanotowały obniżkę formy. - Nie da się ukryć, że przechodziliśmy w rewanżowej rundzie duży kryzys. Szukaliśmy cały czas rozwiązania tego problemu i cieszę się, że się udało i mamy to za sobą. Już trzy ostatnie mecze sezonu zasadniczego, nawet ten przegrany po walce z Anwilem pokazały, że jesteśmy na dobrej drodze. Mam nadzieję, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, choć celem przed sezonem była pierwsze ósemka, czyli udział w play off - podkreślił. Rywalem Polskiego Cukru w walce o finał będzie zwycięzca pary Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk. Włocławianie jako najlepszy zespół sezonu zasadniczego nie potrafili jednak utrzymać na początku rywalizacji przewagi parkietu i przegrali pierwszy mecz z ósmym zespołem tabeli. Winnicki nie chce spekulować z kim przyjdzie mu walczyć w półfinale. - Od spekulacji są dziennikarze i kibice. Mogę zapewnić, że przygotujemy się przez te dziewięć dni jakie mamy do pierwszego pojedynku najlepiej jak potrafimy. Poczekajmy co przyniesie życie. Anwil jest bardziej doświadczonym zespołem, ale Czarni pokazali, że w play off są równie groźni i nie ma znaczenia, że zajęli ósmą lokatę. We Włocławku i w Słupsku zawsze gra się trudno. Zdobycie Hali Mistrzów to wielkie osiągnięcie, ale nie łatwiej jest przecież wygrać w słupskiej Gryfii - ocenił. Zdaniem 49-letniego, doświadczonego szkoleniowca, które trenerskie szlify zdobywał u boku Słoweńca Andreja Urlepa w Śląsku Wrocław na przełomie XX i XXI wieku, toruński zespół nie będzie czuł presji w półfinale. - Sami siebie będziemy mobilizować. Nie ma mowy o presji, która mogłaby paraliżować. Cieszymy się, że już osiągnęliśmy cel zakładany w tym sezonie, bo liga była wyrównana. Liczę, że przed nami nadal dobre i emocjonujące mecze - dodał Winnicki.