Wczoraj Anwil Włocławek wygrał z Basketem Kwidzyn różnicą zaledwie kilku punktów (86:81 - przy. red.). Nie można powiedzieć, że był to dla was łatwy mecz. Wiktor Grudziński:- Na pewno był to mecz z rodzaju takich, gdzie to my byliśmy murowanym faworytem. Z kolei Basket ma nieciekawą sytuację w tabeli i przyjechał tutaj walczyć o życie. Wiadomo, że punkty są im potrzebne jeżeli myślą o play-off. Wczoraj walczyli do końca i o mało co nie sprawili niespodzianki. Faktem jest, że zagraliśmy wczoraj słabiej ale ważne, że jednak wygraliśmy. Można stwierdzić, że nasza porażka z Górnikiem Wałbrzych to przypadek przy pracy, dobrze, że teraz się to nie powtórzyło i wyszliśmy obronną ręką z tej trudnej sytuacji. Czyli można bezsprzecznie stwierdzić, że nie ma łatwych spotkań w Dominet Bank Ekstralidze? - Myślę, że liga już pokazała w tym roku, że jest bardzo wyrównana. Teraz przed nami kolejny ligowy mecz w Koszalinie, a według mnie AZS jest zespołem personalnie silnym. W tym sezonie jakiś brak szczęścia powoduje, że nie wygrywają tylu meczy, ile by mogli wygrać. Przypomnijmy chociaż spotkanie z Prokomem, kiedy przegrali dopiero po dogrywce i grali bardzo dobrze. Będzie to dla nas naprawdę ciężki przeciwnik. Liga jest naprawdę bardzo silna i sądzę, że w tym sezonie będzie dochodziło do wielu niespodzianek. Jak na razie Anwil jest na szczycie tabeli. Uda się wam utrzymać tam do końca sezonu zasadniczego? - Tak na dobrą sprawę jest to trudne pytanie, choć mogłoby się wydawać, że łatwo na nie odpowiedzieć. Jesteśmy zespołem tak zorganizowanym przez trenera Alesa Pipana, który chce abyśmy walczyli o każdą piłkę aż do ostatniego gwizdka. Myślę, że pokażemy to nie raz w tym sezonie. Jak mówię, teraz czekają nas cztery ciężkie mecze - Koszalin, Ostrów, Sopot i Zgorzelec. To są bardzo wymagające drużyny. I jeżeli wyjdziemy obronną ręką z tych spotkań to pokaże naszą siłę i będzie można śmiało powiedzieć, że jesteśmy faworytem do mistrzostwa Polski. Wszystko będziemy wiedzieć przed Świętami. Czyli plan na ten sezon macie sprecyzowany - walka o mistrzostwo? - Tak. Tym bardziej, że w tamtym roku pozostał niesmak ze względu na to, że byliśmy poza podium. Wiadomo, że Anwil zawsze mierzy w najwyższe miejsca i w tym roku chcemy wynagrodzić kibicom zawód z zeszłego sezonu i grać w finale. A według Pana, kto będzie głównym przeciwnikiem w walce o złoto? - Ja myślę, że jednak Prokom, choć nie można lekceważyć Turowa. Sytuacja będzie o tyle ciekawa, że istotne będzie jak będą wyglądały miejsca przed play-off, kto na kogo wpadnie. Gdybyśmy my w zeszłym roku trafili nie na Prokom, tylko na inny zespół to z Turowem byśmy w finale wygrali. O tym jestem przekonany. Z Prokomem graliśmy o wejście do finału i przegraliśmy można powiedzieć w ostatnich dwóch akcjach. Także istotną kwestią będzie to, kto na kogo trafi w play-off. Jeżeli nie wpadniemy na Prokom, to wydaje mi się, że to my będziemy mistrzem Polski. Alan Daniels znów podpisał z Anwilem kontrakt zaledwie na miesiąc . Uważa Pan, że ten zawodnik jest przydatny i powinien zostać we Włocławku do końca sezonu? - Alan ma dwie twarze. Czasami potrafi zaskakiwać świetnymi akcjami, a czasami razi nieporadnością. Uważam, że też jest to kwestia tego, że on "wchodzi" w zespół i trzeba dać mu trochę więcej czasu. I to nie mi oceniać jego przydatność dla zespołu. Dla mnie najważniejsze jest to, że wygrywamy a indywidualne osiągnięcia zawodników są drugorzędną sprawą. Jeżeli będziemy wygrywali to nie widzę problemu w zatrzymaniu dotychczasowego składu. Anwil, w przeciwieństwie do tego jak gra w lidze, na razie nie radzi sobie najlepiej w Pucharze ULEB, odnieśliście zaledwie jedno zwycięstwo w trzech meczach. Czy uda się odnieść wygraną w spotkaniu z bardzo silnym zespołem Chimki Moskwa? - My inaczej nie widzimy tej sprawy. Jesteśmy przekonani, że z Chimkami musimy wygrać. Jeżeli nie wygramy, to nasze szanse na wyjście z grupy spadną do minimum, także nie mamy innej opcji. Troszeczkę żałujemy tego meczu z BC Azovmash u nas (przegrana Anwilu 66:70 - przyp. red.), bo było to spotkanie, które mogliśmy wygrać. Chciałbym jeszcze podkreślić to, że mamy bardzo ciężką grupę, najcięższą ze wszystkich polskich zespołów grających w Pucharze ULEB. Szkoda właśnie tego pierwszego meczu, gdybyśmy go wygrali to nasza sytuacja wyglądała troszeczkę inaczej. A teraz właśnie musimy szukać punktów z drużyną Chimki Moskwa. Rozmawiał: Tomasz Sulka