Pierwsze miejsce w tabeli po sezonie zasadniczym Turów wywalczył dopiero w ostatniej kolejce, wygrywając na własnym parkiecie z dotychczasowym liderem Stelmetem Zielona Góra. Jak powiedział Dylewicz, jest to powrót mistrza Polski na właściwą mu pozycję. - Może to Stelmet był w ciągu sezonu dłużej na pierwszym miejscu, ale liczy się to, co jest na koniec. A na koniec to my jesteśmy pierwsi i to my będziemy mieli teraz przewagę nie tylko w ewentualnej liczbie meczów na własnym boisku, ale również przewagę psychologiczną - dodał. Dalej Dylewicz zwrócił uwagę, że już dawno nie było w polskiej ekstraklasie koszykarzy takiej sytuacji, że do ostatniej kolejki trwała walka o pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym. - W sumie to aż sześć drużyn biło się w ostatniej kolejce o lepsze rozstawienie przed play-off. Nie pamiętam takiej sytuacji. Moim zdaniem to zapowiada ogromne emocje w play-off, gdzie wszystko jest możliwe - ocenił skrzydłowy Turowa. W ćwierćfinale play-off mistrzowie Polski zmierzą się z Treflem Sopot. Pierwsze dwa mecze zostaną rozegrane w czwartek i sobotę w Zgorzelcu. - W play-off gra zaczyna się od nowa. Biliśmy się przez dziewięć miesięcy w sezonie zasadniczym, ale teraz przyspieszamy i wszystko rozstrzygnie się w ciągu najbliższych 30 dni. Ukoronowaniem tego będą złote medale, które, mam nadzieję, trafią ponownie do nas - komentował Dylewicz. Turów przystąpi do play-off z kilkunastoma meczami więcej w nogach od rywali, bo ma za sobą grę w Eurolidze oraz Pucharze Europy, ale według Dylewicza nie będzie to miało wpływu na postawę zespołu. Słabszą formę zespół ze Zgorzelca ma mieć już za sobą. - Tak mniej więcej od pięciu meczów nasza forma wyraźnie idzie w górę. Każdy zespół musi mieć słabszy okres i trener Miodrag Rajković wiedział, że nas też to dopadnie. Tak jednak zaplanował cykl treningowy, aby na play-off forma znowu szła w górę i tak jest. Poza tym mamy chyba najdłuższa ławkę rezerwowych w lidze i jak ktoś będzie miał słabszy dzień, będzie go kto miał zastąpić - przyznał Dylewicz. O ewentualnej grze w finale ze Stelmetem, z którym mierzyli się rok i dwa lata temu, zawodnik Turowa nie chciał na razie mówić, ale zauważył, że w półfinale może dojść do arcyciekawego pojedynku jego drużyny ze Śląskiem Wrocław. - To byłoby coś, bo nie dość, że to już byłby półfinał, to jeszcze derby. Pamiętamy jeszcze porażkę w finale Pucharu Polski w zeszłym sezonie i tę ostatnią, w sezonie zasadniczym. Bardzo chcielibyśmy się zrewanżować. Najpierw jednak musimy przejść Trefl, a Śląsk musi pokonać Czarnych Słupsk - zakończył Dylewicz.