Przez całe spotkanie Trefl Sopot miał inicjatywę i jeszcze na cztery minuty przed końcem prowadził z Kyiv Basket 61:53. Jednak potem, jak często w meczach Żółto-Czarnych w bieżącym sezonie, w końcówce meczu zaczęły się dziać cuda. Goście gonili i na 33 sekundy przed końcem do kosza trafił mierzący 218 cm Dmytro Skapincew, dogonili - był remis po 63. Po drużynowej naradzie, sprawy wziął w swoje ręce Brandon Young i na dwie sekundy przed syreną trafił do kosza po indywidualnej akcji - 65:63 dla Trefla, wydawało się, że wreszcie podopieczni trenera Marcina Stefańskiego rozstrzygną końcówkę na swoją korzyść. Nic z tego, po czasie dla gości Michael Caffey trafił z nieprawdopodobnej pozycji i to goście wywieźli bezcenną wygraną! Ta porażka może być kresem marzeń Trefla o wyjściu z grupy B FIBA Europe Cup. Sopocianie są na ostatnim miejscu w grupie z jedną wygraną, a dwa pozostałe do rozegrania mecze odbędą się na wyjazdach - z Rilskim sportist i Hapoelem Eilat. Ten mecz odbył się wyjątkowo nie w Ergo Arenie, która przygotowuje się do tanecznych zawodów Red Bulla, a starej, dobrej Hali Stulecia Sopotu. Było to przywitanie tej hali z pucharami po latach i jednocześnie zapewne pożegnanie. Rzut Caffeya prawdopodobnie wyeliminuje Trefl z pucharów i da awans drużynie ukraińskiej. Zresztą poczekajmy, dopóki piłka w grze. W Kijowie to gospodarze prowadzili jednym punktem i Trefl miał piłkę w ostatniej akcji. Nie trafił. W Sopocie sytuacja była odwrotna i inny był też koniec meczu - Kyiv Basket dwukrotnie pokonał sopocian jednym punktem i ma trzy wygrane w czterech meczach, Trefl ma jedną i nikłe szanse na awans. Czasem takie detale decydują o sukcesie lub jego braku. Trefl Sopot przegrywa w ostatniej sekundzie z Kyiv Basket! Po kolei - pierwsza połowa należała do gospodarzy, to były miłe złego początki - od stanu 12:10 na cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty goście ani razu nie trafili do kosza, sami tracąc dziesięć punktów. W drugiej kwarcie niemoc gości trwała jeszcze ponad trzy minuty, gdy zdobyli dwa punkty z rzutów osobistych. Chwilę potem Ukraińcy postawili obronę strefową, którą błyskawicznie rzutami za trzy rozbili Yannick Franke i Karol Gruszecki - było 32:16. Drużyny grały falami, potem nastąpiła fala kijowska - osiem punktów z kolei rzucili goście, a gospodarze w drugiej części drugiej kwarty zaledwie dwa. W pierwszej połowie goście mieli niecałe 28 proc. skuteczności z gry, w tym okrągłe zero procent za trzy punkty. Dystansowa niemoc gości nie mogła trwać wiecznie - wreszcie trafili kolejno James Thompson jr. i Darryl Woodson i kijowianie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 40:43. Zaraz zrewanżował się Yannick Franke i był remis po 43. Przed ostatnia decydującą kwartą, miejscowi prowadzili jednym punktem. I potem, jak często się zdarza w tym sezonie, w meczach Trefla zaczęły się dziać czary. Ale o tym było już na wstępie. Trefl Sopot - Kyiv Basket 65:66 (22:10, 12:16, 16:23, 15:17) Trefl: , Brandon Young 14, Karol Gruszecki 9, Josh Sharma 6, Darious Moten 5, Michał Kolenda 4 - Yannick Franke 12, Paweł Leończyk 9, Mateusz Szlachetka 4, Carl Lindbom 2. Kyiv: Dmytro Skapincew 14, Darryl Woodson 12, Michael Caffey 5, Jeffery Garret jr. 5, Jylan Rashaad Washington 3 - James Thompson jr. 13, Ilja Cyrtysznyk 8, Konstantin Anikjenko 6, Andrii Wojnałowycz 0. Maciej Słomiński