Legia podtrzymała świetną passę występów w tym sezonie w europejskich pucharach, choć po pierwszej połowie, przegranej różnicą ośmiu punktów, na to się nie zanosiło. Gra Legii była szarpana, nie układała się, było sporo niedokładności. Po zmianie stron "Wojskowi" udowodnili jednak, że w hali na Bemowie będzie im niezwykle trudno odebrać zwycięstwo. - W pierwszych dwudziestu minutach graliśmy bardzo słabo, trochę za miękko i za wolno. Zespół z Rumunii zaskoczył nas swoją agresywną postawą. Wpędziliśmy się w niezłe problemy. W przerwie nie było niepotrzebnych nerwów, była za to chłodna analiza ze strony trenera, było to czego potrzebowaliśmy. Od pierwszej sekundy trzeciej kwarty graliśmy już dużo lepiej, odpaliliśmy i udało się wygrać. - Nasz piękny sen udanych występów w europejskich pucharach trwa i będzie trwał, bo awansowaliśmy już do kolejnej rundy. To na pewno dużo znaczy dla nas jako drużyny, ale też dla całego klubu. Swoją postawą na parkiecie udowodniliśmy, że zasłużyliśmy na awans. Czekamy już mecze w TOP 16 - mówi Łukasz Koszarek. Kapitan Legii w meczu z Oradeą zdobył 6 punktów, zaliczył pięć zbiórek i jedną asystę. Bohaterem spotkania był jednak Muhammad-Ali Abdur-Rahkman. Amerykański rozgrywający zdobył dla gospodarzy aż 32 punkty, zaliczył też cztery zbiórki i jedną asystę. To w dużej mierze dzięki niemu Legia nie doznała pierwszej w tym sezonie porażki w pucharach. - Cieszymy się ogromnie z wywalczonego zwycięstwa. Dosłownie wyszarpanego. Pierwsza połowa nie poszła po naszej myśli, ale mimo tego strata do rywali nie była duża. Po przerwie zagraliśmy już swoją koszykówkę, która doprowadziła nas do wygranej - powiedział po meczu zdobywca czterech punktów Dariusz Wyka. Kolejny mecz w pucharach Legia zagra w najbliższą środę na wyjeździe z węgierskim zespołem Szolnoki Olaj, którego w pierwszym spotkaniu pokonała na własnym parkiecie 83-66. Pierwszą rundę występów w FIBA Europe Cup zespół ze stolicy zakończy meczem rewanżowym na wyjeździe z FC Porto. "Chcemy zobaczyć, w jakim miejscu jesteśmy" Wcześniej, bo już w sobotę w Energa Basket Lidze, czwarta drużyna poprzedniego sezonu podejmie brązowych medalistów, czyli zespół z którym przegrała "o włos" walkę o brązowy medal, Śląsk Wrocław. - Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa z Oradeą, ale czasu na świętowanie nie ma zbyt dużo. Jeśli chcemy wygrać ze Śląskiem to musimy na pewno zagrać dużo lepiej w pierwszej połowie niż w spotkaniu z rumuńskim zespołem. Drużyna z Wrocławia aspiruje do zdobycia medalu, myślę, że to będzie dla nas dobry test, żeby zobaczyć, w jakim miejscu teraz jesteśmy. Przed nami zresztą bardzo ważne trzy mecze ligowe, które chcemy wygrać - zakończył Łukasz Koszarek, kapitan Legii i dyrektor sportowy reprezentacji Polski. W tabeli Energa Basket Ligi Legia Warszawa zajmuje obecnie dziewiąte miejsce z dorobkiem 13 punktów. Liderem jest Anwil Włocławek z przewagą nad Legią trzech punktów, ale z jednym meczem rozegranym więcej. Spotkanie Legia-Śląsk pokaże Polsat Sport News. Początek meczu i transmisji w sobotę o 20.30. Zbigniew Czyż