- Wygrała drużyna, która od początku podyktowała nam swoje warunki. My za miękko weszliśmy w ten mecz. 56 punktów straconych w pierwszej połowie, to jest zdecydowanie za dużo. Przed kolejnym spotkaniem z Polskim Cukrem Toruń musimy pewne rzeczy wyprostować, wyczyścić - dodał. Przyznał, że poniedziałkowy mecz miał dać odpowiedź na temat przyszłości w zespole Jerome’a Dysona. - Usiądziemy, przeanalizujemy wszystko i zdecydujemy w klubie, co z nim będzie dalej - stwierdził szkoleniowiec, który objął stanowisko tydzień wcześniej. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Zawodnik gości Mateusz Kostrzewski podkreślił, że Spójnia słabo zaprezentowała się w obronie. - Tak nie możemy grać w defensywie. Pozwoliliśmy rywalom na ich grę, oddawanie rzutów z łatwych pozycji. Gospodarze mieli też dobry dzień, wysoką skuteczność za trzy punkty, a my nie potrafiliśmy ich zatrzymać - ocenił. Bardzo zadowolony był po spotkaniu szkoleniowiec MKS Alessandro Magro. Osobno pochwalił rozgrywającego Andy Mazurczaka, powołanego do szerokiej kadry Polski. - Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Obserwuję na co dzień jego ciężką pracę na treningach, kibice widzą tylko jej efekty w trakcie meczów. Zasłużył na to powołanie. Jest mózgiem drużyny, co dziś pokazał kierując atakiem, asystując, zbierając piłkę. Nie jestem zaskoczony jego postawą. Przecież to ja go ściągnąłem do klubu - dodał Włoch. Dziękował swoim współpracownikom za przygotowanie zespołu do meczu z rywalem, którego poprowadził nowy trener, co zawsze - jego zdaniem - utrudnia rozpracowanie przeciwnika. - Cieszę się, że po słabszym meczu z Zastalem, drużyna dobrze zareagowała. Atak był bardzo dobry, nad obroną - być może - trzeba jeszcze popracować. Mecz był dla nas bardzo ważny, musieliśmy wygrać, by podtrzymać marzenia o awansie do play off. Jestem szczęśliwy, że mogę wrócić do domu i uczcić zwycięstwo piwem"- powiedział uśmiechnięty trener. Mazurczak przyznał, że z racji debiutu trenera Spójni, nie wiedział, jakiego meczu oczekiwać. - Okazało się, że gra była trochę szalona, agresywna, szybka. Dobrze się spisaliśmy, każdy dołożył coś od siebie - podsumował rozgrywający MKS. Autor: Piotr Girczys gir/ sab/ <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=linki2&utm_medium=linki2&utm_campaign=linki2">Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!</a>