Pięć dni przed konfrontacją w Sopocie zawodnicy GTK przegrali w Ostrowie Wielkopolskim z Arged BMSlam Stalą 61:83, jednak w meczu z Treflem zaprezentowali zupełnie inne oblicze i w efektownym stylu pokonali gospodarzy 110:80. Dzięki temu zanotowali pierwszy, po czterech wcześniejszych porażkach, wyjazdowy triumf. - Jestem bardzo zadowolony z tego jak zagraliśmy oraz z rozmiarów zwycięstwa. Dla nas było to bardzo ważne spotkanie, bo w podobnym stylu jak Trefl z nami przegraliśmy ze Stalą i chcieliśmy pokazać, że potrafimy się odrodzić. Zrealizowaliśmy wiele drobnych rzeczy, które sobie założyliśmy przed meczem, co sprawiło, że wypadliśmy bardzo dobrze w obronie, popełniliśmy mało strat i wygraliśmy walkę na tablicach - skomentował Zollner. Goście trafili rekordowe w tym sezonie w lidze aż 19 z 30 rzutów za trzy, a prym w tym elemencie wiódł Jordon Varnado, który także zanotował najlepsze osiągnięcie w PLK zaliczając osiem trójek na 12 prób. 23-letni Amerykanin, który ostatni sezon spędził w węgierskim zespole Egis Kormend (prowadził go wówczas aktualny trener gliwiczan), zdobył w sumie 33 punkty i był najskuteczniejszym koszykarzem spotkania. - Widziałem, co potrafi i do czego zdolny jest Jordon, dlatego sprowadziłem go do Gliwic. Mamy utalentowanych zawodników jeśli chodzi ofensywę, ale uważam, że kluczem do efektownej wygranej w Sopocie była nasza defensywa. Nawet gdybyśmy nie zaprezentowali tak znakomitej skuteczności w rzutach za trzy, odnieślibyśmy zwycięstwo - dodał niemiecki szkoleniowiec. Z kolei sopocianie przegrali czwarty z siedmiu meczów we własnej hali, ale po raz pierwszy stracili więcej niż 100 punktów. Do tej pory najwięcej "oczek" - 81 - rzucili im zawodnicy PGE Spójni Stargard. - Nie dojechaliśmy na pierwszą i nie dojechaliśmy na drugą połowę. Wiedzieliśmy, że Varnado oraz Henderson to bardzo dobrzy strzelcy, jednak pozwoliliśmy się im otworzyć. Później ciężko było ich zatrzymać i rywale trafili 19 trójek. Mieliśmy dobry moment w drugiej kwarcie, w której traciliśmy tylko dziewięć punktów, ale znowu przydarzyły się nam głupie błędy. Po przerwie chcieliśmy powtórzyć udaną pogoń w meczu z Astorią, jednak Mikołaj przychodzi tylko raz w roku i to czego dokonaliśmy w Bydgoszczy nie udało nam się już w spotkaniu z GTK. Generalnie w naszym zespole chyba nikt specjalnie się dzisiaj nie zmęczył - ocenił trener gospodarzy Marcin Stefański. Marcin Domański