Zabójczy cios zadał w ostatniej sekundzie dodatkowego czasu gry Elijah Stewart, trafiając do kosza za trzy punkty. Na 0,9 sekundy przed końcem to Legia była bliżej brązu, prowadziła dwoma punktami, ale ostatecznie chwilę później to wrocławianie mogli się cieszyć z wywalczenia medalu. Zespół ze stolicy Dolnego Śląska wygrał rywalizację 2-1, choć po czwartkowym meczu przegrywał 0-1. - Gratuluję drużynie Śląska Wrocław i trenerowi Vidinowi zdobycia brązowego medalu. Dziękuję swoim zawodnikom i całemu sztabowi, wszystkim ludziom pracującym w klubie za wspaniały sezon. To naprawdę supersezon było dużo dobrej pracy. Dziękuję zawodnikom i sztabowi, bo wykonali kawał dobrej pracy. Zagraliśmy naprawdę fajny sezon. Bez happy-endu w meczu o brązowy medal, ale na pewno czwarte miejsce - mimo że najgorsze w tej całej stawce, oznacza, że znaleźliśmy się w najlepszej czwórce, graliśmy w półfinale. Cieszymy się z małych rzeczy i pracujemy, aby ten sukces co najmniej powtórzyć w przyszłym roku - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Legii Wojciech Kamiński. Bez atutu własnego parkietu W sezonie zasadniczym Legia wywalczyła drugie miejsce, ale z atutu własnego parkietu skorzystała tylko w ćwierćfinale, wygrywając rywalizację z Kingiem Szczecin. Półfinały i mecz o brąz odbywające się w "bańce" w Ostrowie Wielkopolskim, nie posłużyły legionistom. Doznali w niej pięć porażek, trzy z miejscową Stalą oraz dwie ze Śląskiem. Na koncie zapisali tylko jedną wygraną z wrocławianami. - To bardzo smutne, że przegraliśmy. To był nasz mecz i myślę, że zasłużyliśmy, zapracowaliśmy na trofeum za trzecie miejsce. Nasze małe błędy zadecydowały o wyniku. Nie wszyscy z nas są tak samo doświadczeni, nie byli w stanie dać z siebie czegoś extra, pojawiły się małe błędy. Jak widać, jeden punkt zadecydował. Jeśli dalibyśmy z siebie odrobinę więcej, medal mógłby być nasz. Mamy co mamy, musimy iść do przodu, teraz to dla nas koniec sezonu. Dla mnie był to naprawdę trudny sezon. Początek rozgrywek w Anwilu, gdzie byłem wcześniej, był szalony, nigdy w swoim życiu nie czułem się tak jak wtedy. Kiedy dołączyłem do Legii poczułem, wolność, swobodę, ulgę. W końcu mogłem robić to co powinienem. Jestem dumny, że mogłem tu grać, dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie, moim kolegom z drużyny, wszystkim w klubie. Mam nadzieję, że Legia będzie walczyć o jeszcze wyższe cele w kolejnym sezonie, zasługuje na to. Życzę wszystkiego najlepszego, zdrowia i powodzenia - powiedział po spotkaniu dla klubowej strony Legii Walerij Lichodiej. Rosjanin, który sprowadzony został do Legii w lutym, prawdopodobnie w przyszłym sezonie nie zagra już w barwach "Wojskowych". Wkrótce poznamy więcej szczegółów dotyczących składu Legii na kolejny sezon. Tymczasem teraz koszykarze Legii udają się już na urlopy. Powrót z Ostrowa Wielkopolskiego do Warszawy w niedzielny wieczór był dla nich bardzo trudny. Zabrakło kropki nad i - Przegranie meczu tak naprawdę w ostatniej sekundzie jest dla nas bardzo bolesne. Chyba zabrakło nam trochę zimnej głowy w końcówce i to zadecydowało. Mieliśmy szansę, żeby wygrać mecz, nie wykorzystaliśmy jej. Porażka bardzo boli, ale będzie tylko lepiej. Mimo wszystko, w całym sezonie pokazaliśmy na co nas stać, nikt na nas nie stawiał w obecnych rozgrywkach, a my pokazaliśmy, że możemy. Zabrakło tej kropki nad i, żeby pokazać na co nas naprawdę stać - przyznał ze smutkiem w głosie skrzydłowy Legii Grzegorz Kamiński. Legia czeka na medal mistrzostw Polski już 52 lata. Po raz ostatni wywalczyła go w 1969 roku, zdobywając złoty medal. Walka o mistrzostwo Polski w obecnym sezonie rozpocznie się w środę. Zastal Zielona Góra będzie rywalizował ze Stalą Ostrów Wielkopolski w "bańce" w Ostrowie do czterech zwycięstw. Transmisja środowego meczu w Polsacie Sport od 20.30. Zbigniew Czyż/ Legiakosz.com