Dla Polpharmy był to dopiero pierwszy ligowy mecz, a przygotowania do rozgrywek zakłócił "Farmaceutom" koronawirus. Pozytywne wyniki testów na obecność SARS-CoV-2 miało w sumie sześciu zawodników i z tego powodu ich wcześniejsze dwie konfrontacje zostały przełożone. Nie wszyscy jednak uporali się ze zdrowotnymi problemami, bowiem w konfrontacji ze Stalą nie zagrał skrzydłowy Jacek Jarecki. I gospodarze ulegli faworyzowanym rywalom 67:72. "Nie jest dobrze, bo przegraliśmy mecz, ale jest lepiej niż się spodziewałem, bo do niedzieli mieliśmy na treningu zaledwie pięciu zawodników i praktycznie nic nie mogliśmy zrobić" - zdradził trener gospodarzy Marek Łukomski. Szkoleniowiec Polpharmy bardzo długo grał zagraniczną piątką. Obcokrajowcy zdobyli łącznie 66 punktów z 67 uzyskanych przez gospodarzy. Z niezłej strony zaprezentował się zwłaszcza 22-letni Amerykanin Trevon Allen, który zdobył 27 punktów i zaliczył 12 zbiórek. To w dużej mierze dzięki niemu starogardzianie, wspierani też przez żywiołowo dopingujących kibiców, do ostatnich sekund walczyli o zwycięstwo. "Podziękowania dla fanów za wsparcie, bo naprawdę było ich słychać, a my naszą energię w dużej mierze dostaliśmy z trybun. Przez kilka dni udało nam się przygotować zespół do walki z bardzo silnym zespołem, ale nie udało się zatrzymać jego punktowych serii, które w ostatecznym rozrachunku nas zabiły. Nie poddawaliśmy się, kilka razy wracaliśmy do meczu, jednak w końcówce rywale mieli wyraźną przewagę i praktycznie wszystko w swoich rękach" - dodał Łukomski. Ekipa z Ostrowa Wielkopolskiego miała za sobą dwa spotkania, ale początek sezonu był w jej wykonaniu wyjątkowo nieudany. Podopieczni trenera Łukasza Majewskiego, którzy uważani są za jednego z kandydatów do medali, przegrali bowiem 71:90 we Włocławku z Anwilem oraz 64:74 w Gdyni z Asseco Arką. "Polpharma postawiła się nam oraz walczyła i trener Łukomski może być zadowolony z postawy swojej drużyny. Dla nas najważniejsze, po dwóch porażkach, było odniesienie zwycięstwa. W tym meczu zdecydowanie lepiej wypadliśmy w obronie, ale ponownie w pierwszej połowie przespaliśmy walkę na desce" - ocenił szkoleniowiec Stali. Ostrowianie fatalnie rozegrali także końcówkę, w której roztrwonili prawie całą przewagę. Nadal nie może się odnaleźć James Florence. W spotkaniu z Asseco Arką amerykański rozgrywający trafił zaledwie jeden z 14 rzutów z gry, natomiast w Starogardzie Gdańskim też nie imponował skutecznością (dwa na siedem z gry), natomiast w końcówce popełnił faul niesportowy, a następnie zanotował banalną stratę. "Niestety, po przerwie wróciliśmy do naszych nieszczęsnych strat, przez co nie mogliśmy powiększyć przewagi. Zabrakło nam zimnej krwi i końcówka była trochę nerwowa. Ten mecz pokazał, że czeka nas wiele pracy, chociażby nad selekcją rzutów, bo często ze złych decyzji w ataku tracimy punkty z kontry, co było też naszą sporą bolączką w dwóch poprzednich spotkaniach" - podsumował Majewski. Autor: Marcin Domański