Stelmet Zielona Góra zakończył sezon zasadniczy na drugiej pozycji. Podopieczni Mihailo Uvalina do ostatniej kolejki walczyli o fotel lidera rozgrywek, ale ostatecznie uplasowali się za PGE Turowem Zgorzelec. Na przestrzeni całego sezonu to właśnie zespół z tego przygranicznego miasta wydaje się najpoważniejszym kandydatem do detronizacji Stelmetu. W opinii ekspertów to właśnie te dwa zespoły spotkają się w finale, choć przed tak wczesnym rozdzielaniem medali przestrzega właściciel zielonogórskiego klubu Janusz Jasiński. - To wcale nie musi być tak, że w finale spotkają się Stelmet oraz Turów - choć to się oczywiście może zdarzyć. Wiele osób już podzieliło skórę na niedźwiedziu i przydzieliło poszczególnym zespołom medale, a z tym akurat może być różnie, bo w takiej rozgrywce wszystko może się wydarzyć - powiedział Jasiński. Dla zespołu z Zielonej Góry nadchodząca rywalizacja w play off to dopiero trzeci w historii klubu występ na tym szczeblu rozgrywek. Stąd w zespole panują pewne obawy o to, czy Stelmet zdoła podołać wyzwaniu jakim jest obrona mistrzowskiego tytułu. - Na pewno chcemy zdobyć tytuł mistrza Polski, ale zdajemy sobie sprawę, że może nam się to nie udać. Nasza drużyna jest wciąż w budowie, więc mam pewne obawy jak wytrzyma ona presję. Poza tym należy pamiętać, że play offy to gra od początku i to co wydarzyło się w lidze nie ma już żadnego znaczenia - dodał Jasiński. Zielonogórzanie do decydujących meczów w sezonie przygotowywali się w specjalnym rytmie już od kilku tygodni. Serbski szkoleniowiec mistrzów Polski potwierdził w ubiegłym roku, że potrafi zbudować formę swoich podopiecznych na kluczowe mecze. - Ostatnie mecze pokazują, że jeszcze nie osiągnęliśmy maksymalnej formy, ale ona ciągle wzrasta. Mam nadzieję, że szczyt naszych możliwości przyjdzie właśnie na zaczynające się w piątek play offy. Obecnie koncentrujemy się tylko na najbliższych spotkaniach z Asseco Gdynia. Pierwszy mecz w tej rywalizacji będzie bardzo ważny, bo zazwyczaj wtedy zdarzają się największe niespodzianki - przyznał koszykarz Stelmetu Przemysław Zamojski. Zielonogórscy zawodnicy są bardzo zmobilizowani przed decydującą fazą rozgrywek i przyznają, że nie mogli się tych meczów doczekać. - Gra w "szóstkach" mi się dłużyła. Cieszę się, że zaczynamy już grać o większą stawkę - dodał Kamil Chanas.