Zielonogórzanie po raz pierwszy w sezonie przegrali na własnym parkiecie w Energa Basket Lidze. Mieli lepszy procent rzutów za dwa punkty (70,7) od rywali (60,4) i trafili o jeden więcej rzut za trzy punkty (12), ale nie potrafili zatrzymać liderów ekipy z Bydgoszczy - tercetu Amerykanów: Krisa Clyburna (jego brat występuje w zespole mistrza Euroligi CSKA Moskwa), A.J. Waltona i Adama Kempa. Ten pierwszy uzyskał 35 pkt, miał osiem zbiórek i trzy asysty, drugi 20 pkt, siedem asyst i trzy zbiórki, a ostatni zaliczył double-double - 14 pkt i 10 zbiórek. - Wracamy szczęśliwi do Bydgoszczy. Choć to wygrana ponad plan, to nie zamieniłbym jej na żadne zwycięstwo z drużynami z naszego rejonu tabeli. Wygraliśmy z liderem i dodatkowo w Zielonej Górze. Już w ostatnim meczu z Anwilem we Włocławku byliśmy blisko sukcesu (Anwil wygrał 76:70 - red/), więc teraz dostaliśmy to, co nam się należało. Chciałbym dwie wygrane, ale jeśli muszę wybierać, to wolę to w Zielonej Górze. To dla mnie podwójna radość - powiedział Gronek, który w 2017 r., jako najmłodszy trener w ekstraklasie (miał wówczas 32 lata), zdobył mistrzostwo Polski właśnie ze Stelmetem Enea. Zaskakujące w przebiegu meczu było to, że Enea, mająca w składzie mniej doświadczonych zawodników niż Stelmet, zagrała lepiej w końcówce, gdy ważyły się losy spotkania. Remis był po raz ostatni w 26. minucie (69:69), a potem minimalną przewagę uzyskał zespół trenera Artura Gronka. Po akcjach zespołowych kończonych punktami przez liderów Astorii przyjezdni osiągnęli w czwartej kwarcie aż 10 punktów przewagi w 35. minucie po rzucie Clyburna zza linii 6,75 m (101:91). Tej przewagi drużyny znad Brdy gospodarze nie byli już w stanie zniwelować. - To było podobne spotkanie jak w Bydgoszczy, ale tym razem nie spanikowaliśmy przy prowadzeniu czterema punktami w końcówce. Nie daliśmy rzucić rywalom za trzy punkty i zachowaliśmy przewagę na dwa posiadania piłki do końca meczu. Mentalnie i fizycznie nie ulegliśmy presji bardziej doświadczonego rywala, który gra taktyczną, mocną koszykówkę. Kluczowa dla wygranej byłą agresywność w walce pod tablicami - dodał szkoleniowiec. Stelmet goryczy porażki doznał po raz ostatni w ekstraklasie 11 października 2019 r., gdy uległ Polskiemu Cukrowi w Toruniu (82:92). W Bydgoszczy w pierwszym spotkaniu zielonogórzanie pokonali zawodników trenera Gronka 110:99. Zdaniem szkoleniowca Astorii rewanż za porażkę we własnej hali i wygrana z liderem da jego ekipie więcej pewności. - Myślę, że teraz moi zawodnicy będą mogli poczuć więcej pewności siebie. Każde zwycięstwo obraca się w dobrą stronę, ale takie szczególnie. Co prawda czeka nas teraz dłuższa przerwa w rozgrywkach (w następnym tygodniu odbędzie się finał Pucharu Polski, a potem mecze eliminacji mistrzostw Europy 2021 - red.), ale na pewno ten sukces "zbuduje" drużynę. Mam nadzieję, że wpłynie także na zmniejszenie presji w spotkaniach przed własną publicznością, gdzie chcemy wygrywać jak najczęściej, by dawać radość kibicom - podkreślił. Stelmet z bilansem 16-3 zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, a Astoria zajmuje 11. lokatę (bilans 8-11) i lepiej radzi sobie na wyjazdach (5-4) niż w domu (3-7). Stelmet Enea BC Zielona Góra - Enea Astoria Bydgoszcz 107:113 (26:21, 25:29, 27:32, 29:31) Stelmet Enea BC Zielona Góra: Ludwig Hakanson 19, Ivica Radic 18, Joe Thomasson 14, Tony Meier 12, Łukasz Koszarek 12, Jarosław Zyskowski 10, George King 9, Mikołaj Witliński 6, Marcel Ponitka 5, Przemysław Zamojski 2. Enea Astoria Bydgoszcz: Kris Clyburn 35, A.J. Walton 20, Adam Kemp 14, Michał Nowakowski 13, Mateusz Zębski 11, Łukasz Frąckiewicz 8, Michał Chyliński 6, Michał Aleksandrowicz 4, Marcin Nowakowski 2, Jaren Sina 0, Michał Krasuski 0. Olga Przybyłowicz