To 15. brązowy medal wrocławian, którzy są także 17-krotnymi mistrzami Polski. O zwycięstwie drużyny z Dolnego Śląska zadecydował rzut za trzy punkty Elijaha Stewarta na niespełna dwie sekundy przed końcem dogrywki, przy prowadzeniu Legii 85:83. Ostatni raz Śląsk cieszył się z medalu w 2008 (trzecie miejsce), a warszawianie stawali na podium w 1969 roku (złoty medal). Za wyjątkiem pierwszej kwarty, w której Legia miała zdecydowaną przewagę i szybko zdobywała punkty powiększając prowadzenie (10:2, 14:2, 19:7, 21:9) spotkanie było wyrównane, a emocjami i zwrotami akcji można by obdzielić kilka meczów. Do remisu 32:32 wrocławianie doprowadzili po akcjach kadrowicza Aleksandra Dziewy w 15. minucie. Od tej chwili spotkanie było już bardzo wyrównane, a wynik zmieniał się niemalże po każdej akcji. Dość stwierdzić, że zarówno Śląsk, jak i Legia prowadziły do końca czwartej kwarty różnicą kilku punktów. Wrocławianie maksymalnie trzema: 38:35, 56:53, 70:67, czy 74:71 na 94 sekundy przed końcem, a warszawiacy czterema - 62:58 po rzucie Lestera Medforda jr w 31. minucie. W końcówce to jednak zespół trenera Olivera Vidina miał lekką przewagę i po rzutach wolnych Dziewy i koszu Strahinji Jovanovica prowadził 76:73 na 17 sekund przed końcem czwartej kwarty, Do najważniejszego remisu 76:76 i dogrywki rzutami wolnymi doprowadził Jakub Karolak. W dodatkowym czasie gry to stołeczny zespół trenera Wojciecha Kamińskiego był bliżej sukcesu - po pięciu punktach z rzędu Mdeforda wygrywał 85:81 na niespełna dwie minuty przed końcem. Ten sam zawodnik popełnił jednak błąd kozłowania, a faulowany Stewart nie spudłował wolnych i na 73 sekundy przed końcem Legia miała tylko dwa punkty przewagi (85:83). W decydujących akcjach koszykarze obydwu drużyn popełniali więcej błędów niż mieli udanych akcji. O zwycięstwie wrocławian przesądził szalony rzut zza linii 6,75 m Stewarta na niespełna dwie sekundy przed końcem dogrywki, niemalże równo z końcem czasu, jaki Śląsk miał na przeprowadzenie akcji. Obydwie drużyny miały tyle samo zbiórek - 38, tyle samo asyst - 17 i tyle samo strat - 15. Gracze Śląska zanotowali 46 procent skuteczności za dwa punkty, a legioniści 55 proc. Zawodnicy obydwu zespołów trafili dziewięć razy zza linii 6,75 m. Liderem Śląska był środkowy kadry Dziewa, który uzyskał double-double - 18 pkt i 13 zbiórek. Na konferencję prasową przyszedł cały zespół Śląska, a jego zawodnicy oblali na zakończenie trenera Vidina wodą, choć zapewne szampany się już mroziły. "Przeciwnik był bardzo dobry, więc tym większe gratulacje dla mojego zespołu. Dziękuję wszystkim osobom, które były dookoła drużyny. Od początku naszym celem było to, by wygrać ostatni mecz w sezonie i to się udało w dramatycznych okolicznościach. Cieszymy się z tego, że po 13 latach do Wrocławia wróciły medale mistrzostw Polski w koszykówce" - powiedział kapitan Śląska Michał Gabiński. "Dziękują zawodnikom i całemu sztabowi za wspaniały sezon. Nieoczekiwany rok, dużo dobrej pracy, choć bez happy endu, bo zajęliśmy najgorsze miejsce, tuż za podium. Ale doceniamy to, że jesteśmy w czwórce, cieszmy się z małych rzeczy" - powiedział szkoleniowiec Legii Kamiński. Olga Przybyłowicz Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 86:85 (11:24, 31:20, 14:15, 20:17, 10:9) Stan rywalizacji 2-1 dla Śląska Śląsk Wrocław: Aleksander Dziewa 18, Kyle Gibson 18, Ben McCauley 16, Strahinja Jovanovic 13, Elijah Stewart 10, Mateusz Szlachetka 6, Michał Gabiński 3, Ivan Ramljak 2, Szymon Tomczak 0, Jan Wójcik 0; Legia Warszawa: Lester Medford Jr 20, Walerij Lichodiej 20, Jakub Karolak 10, Jamel Morris 10, Earl Watson 10, Dariusz Wyka 6, Grzegorz Kamiński 4, Nickolas Neal 3, Grzegorz Kulka 2, Benjamin Didier-Urbaniak 0;