Gdynianie w czwartek przegrali w 30. derbach Trójmiasta z Treflem 59:66 spisując się bardzo słabo w ataku. Tym razem przeciwko mistrzowi Polski nie mieli takich problemów, co zaskoczyło samego szkoleniowca. "Przyznam, że jestem troszeczkę zdziwiony tym, jak wyglądał mecz w Zielonej Górze, tym, że mieliśmy tyle sił po trzech dniach od meczu z Treflem. Oczywiście pozytywnie zaskoczony. W derbach zagraliśmy bardzo indywidualnie, a to nie jest nasz styl. W Zielonej Górze była zespołowość. Mieliśmy 24 asysty i plan przeciwko mistrzowi Polski w obronie, który koszykarze wykonali bardzo dobrze" - powiedział szkoleniowiec. Liderami gdynian w Zielonej Górze byli 22-letni Przemysław Żołnierewicz i środkowy Mikołaj Witliński, który miał double-double - 14 pkt i tyle samo zbiórek. Ten pierwszy uzyskał 15 pkt, osiem zbiórek i asystę. O dwa lata starszy Jakub Garbacz był najskuteczniejszym graczem zespołu Frasunkiewicza - zdobył 18 pkt i miał trzy zbiórki. Trafił m.in. cztery z siedmiu rzutów zza linii 6,75 m. W zespole z Zielonej Góry najwięcej punktów zdobyli czarnogórski środkowy Vladimir Dragicevic - 18 i amerykański rozgrywający James Florence - 17 pkt. Trener drużyny z Gdyni podkreślił koncentrację i mobilizację swoich podopiecznych. Nie po raz pierwszy w sezonie młoda ekipa z Gdyni sprawiła sensację. 11 marca pokonała we Włocławku lidera tabeli Anwil 105:92. "Graliśmy w Zielonej Górze mądrze, dzieliliśmy się piłką, wiedzieliśmy kiedy faulować, podejmowaliśmy dobre decyzje w defensywie. To był basket z wielkim poświęceniem i koncentracją. Popełniliśmy pięćdziesiąt procent błędów mniej niż w derbach z Treflem. Tamtego spotkania po prostu nie ustaliśmy troszkę psychicznie, ale to są specyficzne mecze, długa i zawiła historia rywalizacji. To już było. Nie ma co rozpamiętywać. Cieszę się, że widać, iż zespół rośnie z meczu na mecz" - ocenił. Asseco ma 14 zwycięstw w 26 spotkaniach, zajmuje 10. miejsce i cały czas szanse na udział w play off. Przed sezonem nie był to jednak cel, który postawiono młodej drużynie z Gdyni. "Mam nadzieję, że po tym budującym zwycięstwie w Zielonej Górze w kolejnych spotkaniach nie zejdziemy już poniżej jakiegoś poziomu, tak jak to było w derbach z Treflem. Udział w play off nie był stawiany jako cel przed sezonem. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, a raczej zwycięstw. - Jakbym teraz chciał chłopakom powiedzieć, że play off jest daleko, to i tak nie uwierzyliby i nie chcieli słuchać (śmiech). Są głodni zwycięstw. Wiedzą, że gra w kolejnej fazie jest na wyciągnięcie ręki, choć z drugiej strony droga jest daleka. Najważniejsze jest to, że czują, że są w stanie tego dokonać" - podkreślił 39-letni szkoleniowiec, były reprezentant Polski.