"Duże gratulacje dla Arki za walkę i zwycięstwo. Gdynianie nie "pękli", chociaż wiedzieliśmy jakie mieli problemy, a i tak na naszym tle wyglądali bardzo dobrze. Chcieliśmy grać fizycznie i mocno, jednak po raz kolejny nie było tego widać. Mamy przewagę fizyczności i powinniśmy to wykorzystać, ale zasypiamy w prostych sytuacjach. A kiedy w końcówce rozstrzygają się losy spotkania, chowamy się i boimy wziąć na siebie odpowiedzialność, albo brakuje nam dobrej dyspozycyjności i popełniamy głupie straty" - skomentował trener gości Łukasz Majewski. W Stali słabo zagrał były rozgrywający Asseco Arki James Florence, który trafił tylko jeden z 14 rzutów z gry, popełnił też pięć strat. Z kolei w ekipie gospodarzy bardzo dobrze zaprezentował się Przemysław Żołnierewicz, który trzy ostatnie sezony spędził w ekipie z Ostrowa - zdobył 20 punktów, miał też pięć zbiórek i tyleż asyst. Znakomicie zagrał także 36-letni lider Arki Krzysztof Szubarga, który przebywał w izolacji i dopiero dwa dni przed meczem wznowił treningi - rzucił 12 "oczek". "Żaden z moich zawodników nie może zaliczyć dwóch pierwszych meczów do udanych, ale będę ich bronił do końca świata. I bardziej niż brak skuteczności Florence’a boli mnie to, że obaj nasi rozgrywający popełnili w sumie 11 strat. W tym meczu mieliśmy sporo problemów i to się przełożyło na wynik. Mamy problemy ze skutecznością, ale ważniejsze jest to jak bronimy, jak zaczynamy mecze i jak realizuje coś, co sobie założyliśmy i to wcale nie muszą być kwestie taktyczne. Wyglądamy bardzo statycznie, nie idzie nam ani w obronie ani w ataku" - dodał Majewski. Zawodnicy Arged BMSlam ponieśli drugą porażkę - na inaugurację przegrali we Włocławku z Anwilem 71:90. "Ciężko rozpoczynać sezon od stanu 0:2, ale mam nadzieję i jestem pewien, że znajdziemy właściwą drogą i będziemy grali lepiej niż teraz. Mamy wielu doświadczonych koszykarzy i musimy wziąć się do roboty" - stwierdził center przyjezdnych Josip Sobin. Szkoleniowiec gdyńskiej drużyny nie ukrywał dumy ze swoich zawodników. Uznał, że odniesione w takich okolicznościach zwycięstwo nad każdym rywalem, a nie tylko z jednym z pretendentów do miejsca na podium, byłoby ogromnym sukcesem. "Mieliśmy ostatnio mnóstwo problemów. Zespół jest rozbity, nie było intensywnych przygotowań i nie byliśmy nawet w stanie zorganizować treningów 5 na 5. Krzysiek Szubarga i Filip Dylewicz bardzo długo przebywali w izolacji i widać było, że brakuje nam rytmu meczowego. W pewnych momentach zwyczajnie nie mieliśmy siły, ale jak zwykle ambicją, zaangażowaniem i walką do końca doprowadziliśmy do tego, że spotkanie było wyrównane, a w końcówce zachowaliśmy więcej zimnej krwi i dopisało nam też szczęście" - podsumował Frasunkiewicz. Autor: Marcin Domański