King wygrał w sobotę bardzo wyrównany mecz w Hali Mistrzów, w którym prowadził już 20 punktami, a ostatecznie okazał się lepszy o trzy. Zespół ze Szczecina prezentował się wyraźnie lepiej przez pierwsze trzy kwarty spotkania i wydawało się, że odniesie bardzo pewne zwycięstwo. W czwartej Anwil grający pod wodzą nowego szkoleniowca Przemysława Frasunkiewicza — przebudził się. Trener dokonał kilku korekt w składzie — także m.in. z uwagi na kontuzję, której doznał Shawn Jones. Krzysztof Sulima, Artur Mielczarek, Andrzej Pluta czy młody Wojciech Tomaszewski pokazali wielki charakter i chęć wygrywania oraz podźwignięcia zespołu znajdującego się ostatnio w kryzysie. Zabrakło niewiele, być może po prostu minut bądź pewniejszej ręki w ostatnich sekundach Rotneia Clarke'a, który miał czystą pozycję, ale nie trafił rzutu za trzy punkty dającego dogrywkę. Trener Kinga Jesus Ramirez ocenił, że dotychczasowy bilans Anwilu zaciemnia obraz, bo jest to silniejsza drużyna niż jej aktualna pozycja w tabeli. Jego zdaniem włocławianie będą się pieli do góry. "Dzisiaj Wilkami Morskimi byliśmy przez 20 minut - 15 w pierwszej połowie i być może przez pięć w drugiej. Nie wiem jeszcze, jaki jest ten nasz najwyższy poziom, ale staramy się w każdym spotkaniu, aby prezentować się z jak najlepszej strony. Wygraliśmy 3 z 4 ostatnich spotkań i to niezły wynik. Cały czas chcemy się poprawiać i pracować nad naszą dyspozycją" - powiedział trener Ramirez. Szkoleniowiec gości bardzo spokojnie podchodzi do końcówki spotkania, w której King grał zdecydowanie gorzej i dał gospodarzom odrobić większość strat. W jego ocenie to może się zdarzyć, szczególnie gdy drużyna stara się grać bardzo agresywnie, a tego on wymaga od swoich podopiecznych. Pytany o postawę debiutującego Lampego przyznał, że dojechał on pięć dni temu do Szczecina, a klub ma na niego dalekosiężny plan. "Dziś jest w stanie zagrać na bardzo wysokim poziomie 17 minut. Musi być jednak wprowadzany bardzo rozważnie. Konieczne jest zgranie z kolegami. Fizycznie Lampe wygląda bardzo dobrze, bo wie doskonale jak dbać o swoje ciało. Każdy wie, kim dla polskiej koszykówki jest ten zawodnik. Mamy na niego pomysł w Szczecinie" - podkreślił szkoleniowiec. Lampe w najlepszej lidze świata w latach 2004-2006 rozegrał 64 mecze, grając w Phoenix Suns, New Orleans Hornets i Houston Rockets. Potem występował w Europie: klubach z Rosji, Izraela, Turcji i najdłużej w Hiszpanii. Tam z FC Barcelona zdobył mistrzostwo tego kraju w 2014 r. Dla byłego reprezentanta kraju mecz z Anwilem był debiutem w polskiej ekstraklasie, który zaliczył w wieku 35 lat. W sobotę spędził na parkiecie 17 minut, rzucił 15 pkt, do których dołożył 5 zbiórek i 2 asysty. Trener Anwilu Frasunkiewicz przeprosił kibiców za swoją naiwność i wiarę, że w dwa dni będzie mógł zmienić oblicze zespołu. "Dziś jednak pokazaliśmy dwie twarze. Pierwsza była ospała i samolubna. Drugie oblicze było takie, że chłopcy dali z siebie 200 procent i wróciliśmy z minus 20 punktów. W ostatniej kwarcie (wygrana przez Anwil 17:7) zagraliśmy dobrze w obronie i lepiej dzieliliśmy się piłką. Straciliśmy wcześniej wysokiego gracza Shawna, a drugi zawodnik na tej pozycji nie był w stanie grać w tym tempie i Krzysiek Sulima musiał nas ratować na pozycji nr 5. Zagrał bardzo dobrze i wypełnił wszystkie przedmeczowe założenia. Niższym zestawem zagraliśmy w konsekwencji większą część meczu. Może się wydawać, że zadecydował ostatni rzut, ale to nieprawda, bo zdecydowało złe wejście w mecz" - ocenił trener gospodarzy. Pytany i postawę Ivana Almeidy, które często grał indywidualne, dokonywał dość dziwnych wyborów, ocenił, że ten zawodnik — bardzo zasłużony dla włocławskiej koszykówki — musi zrozumieć co się teraz dzieje. Musi być skoncentrowany na koszykówce, wypełnianiu nakreślonych zadań i zespołowym graniu. Zdaniem Frasunkiewicza skład Anwilu jest za wąski, ale póki są matematyczne szanse na udział w play off, trzeba walczyć oraz dać z siebie 120 procent możliwości. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! autor: Tomasz Więcławski twi/ co/