Pochodzący ze Stalowej Woli szkoleniowiec Rosy został w tym sezonie zasadniczym wybrany przez kolegów po fachu najlepszym trenerem Tauron Basket Ligi, wygrywając w głosowaniu z zagranicznymi konkurentami. Gładki awans do półfinału jest potwierdzeniem prawidłowości tego wyboru. - Przed nami jeszcze dużo do udowodnienia. Cieszę się, że jestem jedynym polskim trenerem w półfinale. Tak było w zeszłym roku i tak jest teraz. Ci, którzy na mnie głosowali uznali, że z tą drużyną, z tym potencjałem ludzkim, wykonałem największą pracę. Bo wiadomo, że zespoły z wyższymi budżetami mają łatwiej. Wierzę w to, że w Polsce są dobrzy trenerzy. Tylko trzeba im zaufać, dawać im szanse nie tylko w klubach niskobudżetowych, ale i tych bogatszych - powiedział Kamiński. Środowy półfinałowy mecz w Radomiu oglądał trener reprezentacji Mike Taylor, który obserwuje także odbywające się w tym mieście mistrzostwa Polski juniorów do lat 18. W kadrze narodowej Kamiński jest asystentem amerykańskiego szkoleniowca. - Mieliśmy okazję chwilę porozmawiać wcześniej, przy okazji zawodów młodzieżowych. Nie za długo, bo musiałem przygotowywać się do swojego meczu w play off - przyznał trener Rosy. Asystent selekcjonera nie chciał zdradzać nazwisk zawodników, których zarekomenduje swojemu szefowi przed powołaniem kadry narodowej na wrześniowe mistrzostwa Europy we Francji. - Myślę, że coach Taylor dobrze zna rynek. Oczywiście, na pewno jeszcze się spotkamy i podyskutujemy. Nie będę teraz ujawniał swoich typów. Mam swoje przemyślenia, ale to on jest pierwszym trenerem, ja tylko jego pomocnikiem, więc będę się starał robić wszystko jak najlepiej, żeby reprezentacja Polski dobrze wyglądała i dobrze grała - zapewnił. Zapaść AZS Koszalin, drużyny która imponowała w pierwszej części sezonu, to ogromna niespodzianka. W najmniej odpowiednim momencie dopadł ją kryzys, który jeszcze pogłębiła zmiana na stanowisku trenera, gdy Chorwata Igora Milicica zastąpił Grek Kostas Flevarakis. - AZS był przez nas dokładnie rozpracowany, przygotowaliśmy się świetnie. Cieszę się ogromnie, że wygraliśmy w trzech meczach, chociaż nie byliśmy faworytami przed tą rywalizacją. Oni walczyli z całych sił w każdym meczu, ale to Rosa wygrała. Daleko mi jednak do triumfalizmu. Taki jest sport. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Trzeba mieć dużo pokory, bo za chwilę wszystko może się obrócić przeciwko nam. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty, ale nie ma co się chełpić. Co będzie dalej, zobaczymy - zakończył Kamiński.