Arka okazała się najlepszym zespołem sezonu zasadniczego, ale już w pierwszej rundzie play off zaczęły się schody. W ćwierćfinale gdynianie tylko 3-2 pokonali Legię Warszawa. Z kolei w kolejnej fazie podopieczni trenera Frasunkiewicza prowadzili z Anwilem 2-0, ale trzy kolejne spotkania zakończyły się sukcesem włocławian, którzy w piątym decydującym spotkaniu triumfowali na wyjeździe 109:97. "Sezon się jeszcze nie skończył. Pozostała rywalizacja o trzecie miejsce, w której będziemy chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony" - zapewnił trener Arki. W tej konfrontacji gdynianie zmierzą się ze Stelmetem Eneą BC Zielona Góra, który w półfinale uległ 0-3 Polskiemu Cukrowi Toruń. O ile finał toczy się do czterech wygranych, o tyle brązowy medalista będzie znany po rozegraniu zaledwie dwóch spotkań. Pierwsza potyczka odbędzie się w piątek o 17.30 w Zielonej Górze, rewanż zaplanowano w poniedziałek o 20.30 w Gdyni. "Nie rozumiem dlaczego mecze o trzecie miejsce traktowane są w tak dziwny sposób, czyli po macoszemu" - dodał. 40-letni szkoleniowiec uważa, że pomimo przegranej półfinałowej rywalizacji, koszykarze nie powinni w lekceważący sposób podejść do spotkań o trzecie miejsce. "Jeżeli ktoś nie chce to nie wystąpi. Każdy mecz jest bardzo ważny i w każdym trzeba dać z siebie 100 procent. Jeśli ktoś nie da z siebie 100 procent zejdzie z boiska i już nie będzie grał. Zdarza się, że faworyci, którzy typowani byli do mistrzostwa, a nie zdołali awansować do finału, mają kłopoty z motywacją, ale ja nigdy w rywalizacji o brązowy medal nie miałem takiego problemu. Zdaję sobie jednak sprawę, że taka sytuacja była, jest i może się zdarzyć" - podsumował. W tych meczach w Arce zabraknie Roberta Upshawa, Filipa Dylewicza oraz Marcela Ponitki. Dwaj pierwsi są kontuzjowani, a Ponitka, z którego i tak trener Frasunkiewicz korzystał w umiarkowanym zakresie, dostał zgodę na wyjazd na treningi do Stanów Zjednoczonych. Autor: Marcin Domański