- Słowa uznania należą się zawodnikom obu zespołów. Gdynianie sprawili nam wiele problemów i muszę przyznać, że dopisało nam sporo szczęścia. Terminarz drugiej fazy rozgrywek nie jest dla nas zbyt korzystny, bo na początku rywalizację w +szóstkach+ trzy mecze gramy na wyjeździe. Dlatego cieszę się, że dwa z nich udało nam się już wygrać - ocenił trener Trefla Mariusz Niedbalski. Do derbów Trójmiasta gospodarze przystąpili bez swojego podstawowego rozgrywającego Łukasza Koszarka, który w sobotę rozwiązał kontrakt z klubem. W tej sytuacji trener Andrzej Adamek miał do dyspozycji tylko dziewięciu zawodników (za brak 10. gracza Asseco będzie musiało zapłacić 1000 złotych kary). Kibice gdyńskiego zespołu wywiesili na trybunach szereg transparentów - "Czy prezesie zapomniałeś, co kibicom obiecałeś?", "Nie przenoście nam stolicy do Rzeszowa" i "Góralu, czy ci nie żal". To pierwsze pytanie było skierowane do prezesa klubu Przemysława Sęczkowskiego, a ostatnie do prezesa firmy Asseco Poland S.A. Adama Górala. Odejście Koszarka dodatkowo zmobilizowało gospodarzy, którzy w meczu z Treflem zagrali niesłychanie ambitnie. Z kolei goście sprawiali w pierwszej połowie wrażenie, jakby przyjechali do Gdyni na sparing, a wygrana z osłabionym Asseco Prokomem należała im się z urzędu. Po 20 minutach sopocianie mieli na koncie zaledwie 25 punktów. Mistrzowie Polski rozpoczęli od prowadzenia 7:2, a w 17. minucie po rzucie wolnym Mateusza Ponitki wygrywali nawet 28:20. Goście ocknęli się dopiero po przerwie, kiedy zaczęli grać trochę bardziej agresywnie. Dzięki temu w 24. minucie odrobili straty i sami objęli prowadzenie 37:36. Dobra passa Trefla nie trwała jednak zbyt długo, bo w 28. min. zrobiło się 53:45 dla Asseco. Końcówka tego emocjonującego meczu należała jednak do wicemistrzów Polski, o sukcesie których zadecydował rzut w ostatniej sekundzie byłego zawodnika Asseco Harringtona. Niewiele jednak brakowało, aby bohaterem tego spotkania był Ponitka. To właśnie po jego akcji 27 sekund przed końcem gdynianie wygrywali 72:71, natomiast sześć sekund przed ostatnią syreną 20-letni koszykarz zablokował Sime Spralję. - Jestem rozczarowany wynikiem, a nie postawą zespołu. Pozostał żal, bo drużyna włożyła w to spotkanie mnóstwo serca. A przed meczem straciliśmy mózg drużyny w osobie Łukasza Koszarka. Po ostatnim gwizdku w szatni rozmawialiśmy, że w ostatniej akcji za dobrze broniliśmy, bo po rzucie Michalaka piłka nie odbiła się od obręczy. Gdyby w nią trafiła, Harrington nie miałby szans na skuteczną dobitkę - powiedział po spotkaniu trener Adamek. O miejsca 1-6: Asseco Prokom Gdynia - Trefl Sopot 72:73 (14:14, 18:11, 21:25, 19:23) Asseco Prokom Gdynia: Robert Witka 14, Przemysław Zamojski 13, Rasid Mahalbasic 10, Piotr Szczotka 9, Adam Hrycaniuk 8, Mateusz Ponitka 7, Tomasz Śnieg 7, Piotr Pamuła 4, Krzysztof Roszyk 0. Trefl Sopot: Frank Turner 15, Adam Waczyński 13, Michał Michalak 11, Sime Spralja 11, Filip Dylewicz 10, Lorinza Harrington 6, Marcin Stefański 3, Piotr Dąbrowski 3, Kurt Looby 1. Energa Czarni Słupsk - Stelmet Zielona Góra 81:91 (18:30, 20:21, 21:21, 22:19) Energa Czarni Słupsk: Oded Brandwein 23, Michał Nowakowski 15, Roderick Trice 11, Yemi Gadri-Nicholson 10, Mateusz Kostrzewski 9, Levi Knutson 5, Marcin Dutkiewicz 4, Robert Tomaszek 4, Todd Abernethy 0, Valdas Dabkus 0. Stelmet Zielona Góra: Walter Hodge 19, Quinton Hosley 18, Kamil Chanas 13, Dejan Borovnjak 11, Marcin Sroka 10, Mantas Cesnauskis 7, Milos Lopicic 6, Zbigniew Białek 4, Łukasz Seweryn 3.