Anwil wyeliminował najlepszą drużynę sezonu zasadniczego, choć w serii do trzech zwycięstw przegrywał już 0-2. W finale włocławianie zmierzą się z Polskim Cukrem. Pierwszy mecz odbędzie się w czwartek o 17.30 w Toruniu. Arka zagra ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra o brązowy medal. - Wielki ukłon w stronę moich koszykarzy oraz kibiców. Wspólnie wykonaliśmy kawał niesamowitej roboty. Ta jedność sprawiła, że jesteśmy w finale - przyznał trener włocławian Igor Milicić. - Po takim meczu i całej serii wielki ukłon w stronę moich zawodników, a także kibiców, którzy dali nam niesamowite wsparcie, bo wspólnie wykonaliśmy kawał niesamowitej roboty. Ta jedność sprawiła, że jesteśmy w finale. Udało nam się także zatrzymać najgroźniejszego koszykarza Arki, w czym zasługa Kamila Łączyńskiego, który spisał się fenomenalnie. I wcale nie mam na myśli Bostica czy Florence’a tylko Szubargę. To jest moim zdaniem najważniejszy zawodnik gdynian. On robi różnicę i kiedy gra Krzysiek to gra cały zespół - powiedział Milicić. Gdynianie bardzo dobrze rozpoczęli niedzielne spotkanie, bo po niespełna dwóch minutach wygrywali 11:0, a następnie 13:2, ale goście szybko odrobili straty, a na początku drugiej kwarty wyszli na prowadzenie 31:26. - To prowadzenie może nie zdekoncentrowało nas, ale na pewno zmobilizowało przeciwnika - stwierdził trener Arki Przemysław Frasunkiewicz. Do przerwy świetnie spisywał się Josh Bostic, który rzucił 21 punktów (37 w całym meczu), ale obrońcy tytułu dysponowali bardziej wyrównanym składem. W pierwszych 20 minutach w Anwilu punktowało dziewięciu zawodników, a w Arce tylko pięciu. Z zerowym kontem zakończył spotkanie James Florence, który w poprzedniej konfontacji zapisał na swoim koncie 38 "oczek". W 24. minucie zrobiło się 63:53 dla włocławian, ale po dwóch rzutach za trzy Bostica gospodarze wygrywali 65:63. Ostatnie słowo należało jednak do przyjezdnych, którzy po dwóch trafieniach z dystansu Ivana Almeidy wyszli w 33. minucie na prowadzenia 88:73, a ostatecznie zwyciężyli 109:97. - Anwil zagrał bardzo dobrze, natomiast my nie potrafiliśmy ustać w akcjach jeden na jeden. Obie drużyny znają bardzo dobrze założenia rywali i włocławianie pokazali dlaczego w zeszłym roku zostali mistrzami Polski. Goście grali bardzo konsekwentnie i nie popełniali prostych błędów. Nam z kolei przytrafiły się juniorskie pomyłki, przez które nie da się wygrać meczu. Daliśmy z siebie wszystko, ale to było za mało - dodał szkoleniowiec Arki. Frasunkiewicz zgodził się, że półfinałowa seria była świetną promocją koszykówki. - Nie mogę być zadowolony, bo przegraliśmy tę rywalizację, ale te półfinały były kwintesencją basketu. W każdej sekundzie oglądaliśmy bój o każdy centymetr boiska. To były prawdziwe play off i wydaje mi się, że kibice bardziej chcą oglądać spotkania zakończone wysokimi wynikami niż rezultatami typu 70:60 - zauważył. W walce o złoty medal zawodnicy Anwilu zmierzą się z Polskim Cukrem Toruń, który 3-0 wyeliminował Stelmet Eneę BC Zielona Góra. Pierwszy finałowy mecz odbędzie się w czwartek w Toruniu. Mistrzem Polski zostanie drużyna, która wygra cztery spotkania. Z kolei Arce pozostała rywalizacja ze Stelmetem (mecz i rewanż) o trzecie miejsce - pierwszą konfrontację zaplanowano na piątek w Zielonej Górze, rewanż odbędzie się w poniedziałek w Gdyni. Marcin Domański Piąty mecz ćwierćfinałowy: Arka Gdynia - Anwil Włocławek 97:109 (26:26, 22:29, 23:23, 26:31) Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw) 3-2 dla Anwilu. Arka Gdynia: Joshua Bostic 37, Deividas Dulkys 15, Dariusz Wyka 14, Krzysztof Szubarga 11, Bartłomiej Wołoszyn 9, Marcus Ginyard 6, Marcel Ponitka 5, James Florence 0, Jakub Garbacz 0, Grzegorz Kamiński 0, Adam Łapeta 0. Anwil Włocławek: Chase Simon 33, Ivan Almeida 22, Kamil Łączyński 11, Michał Ignerski 11, Aaron Broussard 11, Szymon Szewczyk 8, Walerij Lichodiej 6, Jarosław Zyskowski 4, Michał Michalak 3, Igor Wadowski 0.