Lowery rzucił w drugim spotkaniu ćwierćfinałowym 27 punktów, do których dołożył 9 asyst. Gdy w pewnym momencie upadł na parkiet i chwycił się za nogę, szczelnie wypełniona kibicami Arena Toruń zamarła. Uraz nie okazał się groźny, a amerykański rozgrywający wrócił na parkiet i trafiał w końcówce niezwykle trudne rzuty. "Rywale wyprzedzili nas w pewnym momencie, ale udało nam się wygrać dzięki Robertowi. Wiadomo, że za sukces odpowiada cała drużyna, ale on grał dziś kosmiczny mecz" - ocenił Cel. Reprezentant Polski dodał, że niekoniecznie trzeba z zespołem ze Szczecina pójść na walkę wręcz. "Niekoniecznie trzeba tak grać, bo to ich silna strona. Jeżeli w nią pójdziesz, to oni będą mieli przewagę. Bardziej musimy patrzeć na siebie i grać lepiej niż w tych dwóch meczach. Są wygrane, to jest najważniejsze, ale trochę się męczymy i notujemy dołki w trakcie spotkań. One trwają troszeczkę za długo, jeżeli spojrzeć na nasz potencjał" - ocenił Cel. W drużynie z Torunia kolejne dobre zawody rozegrał także Michael Umeh, który rzucił 14 punktów, ale siłą trzeciego zespołu poprzedniego sezonu jest bardzo długa ławka rezerwowych. "Dzisiaj było nam jeszcze trudniej niż w pierwszym spotkaniu ze Szczecinem. Najważniejsze, że obroniliśmy nasz parkiet. Jeżeli nawet byśmy przegrali w Szczecinie dwa razy, czego nie bierzemy pod uwagę, to i tak w tej serii na decydujący mecz wrócimy do siebie" - wskazał rozgrywający torunian Tomasz Śnieg. Ocenił, że King gra bardzo fizyczną koszykówkę. "Grali bardzo agresywnie, wywierali presję na pierwszym podaniu. Atakowali także bardzo mocno naszą tablicę. W środę w Szczecinie musimy być bardzo skoncentrowani i wyeliminować błędy, które się pojawiają. Dziś kilka strat dało im nowe życie" - wskazał. Zgodził się ze stwierdzeniem, że długa ławka to wielki atut Polskiego Cukru. "W pierwszym meczu ćwierćfinałowym nikt z nas nie rzucił 10 punktów, a wygraliśmy. Mamy bardzo wyrównany skład. Nie jest ważne, który zawodnik w rotacji wchodzi - ósmy czy jedenasty, bo intensywność gry nie spada. Lubimy ze sobą grać. Znamy się od 2-3 lat, bo trzon zespołu jest ten sam od paru sezonów i to daje efekty" - powiedział Śnieg. Trener gości Łukasz Biela nie miał najmniejszych pretensji do swojego zespołu. Ocenił, że jego podopieczni zagrali bardzo dobre zawody i realizowali z konsekwencją przedmeczowe założenia. "Rywale trafiali bardzo trudne rzuty w końcówce. Większość z nich była przez nas dobrze broniona, ale klasowi zawodnicy po prostu trafiają w takich momentach" - wskazał Biela. Pytany o dwa kolejne spotkania u siebie, przyznał, że ma nadzieję na to, iż słowa o dwóch meczach będą prorocze. "Zrobimy wszystko, żeby tak było. Znamy cały zespół z Torunia bardzo dobrze. Co z tego, jeżeli tam jest kilku graczy, którzy w decydujących momentach mogą wziąć piłkę i na wiele sposobów trafić do kosza. Dziś trafiali ciężkie rzuty - w większości z kontaktem. Tak, ciężko gra się przeciwko takiemu rywalowi" - dodał Biela. W jego zespole najskuteczniejszy był w niedzielę Justin Watts, który zdobył 28 punktów. Kolejne świetne zawody rozgrywał Jakub Schenk. Rzucił 22 punkty, do których dołożył 10 asyst. Zdaniem trenera Kinga, to obecnie najlepiej grający na pozycji numer 1 Polak w całej lidze. Jeżeli chodzi o potencjał, Biela postawił go na drugim miejscu po Łukaszu Koszarku. Trzeci, być może decydujący mecz w parze Polski Cukier - King, rozegrany zostanie w środę w Szczecinie. Autor: Tomasz Więcławski