To był mecz na ścisłym szczycie tabeli Polskiej Ligi Koszykówki. Przed starciem w ERGO Arenie, mistrzowie Polski ze Śląska Wrocław mieli bilans 10-0, a Trefl Sopot: 9-1. Gospodarze z Trójmiasta chcieli sprawdzić jak daleko im do ligowego topu. Okazało się, że jeszcze trochę - Śląsk nie miał większych problemów z odniesieniem wygranej 88:74. W dużej mierze losy meczu rozstrzygnęły się w pierwszej kwarcie, którą goście wygrali 37:15. Dodatkowym smaczkiem tego spotkania miał być pojedynek braci Kolenda. Do niego nie doszło. W wyjściowym składzie zaczął Michał Kolenda, starszy z braci - zawodnik Trefla Sopot zdobył jedynie 4 punkty. Łukasz Kolenda, reprezentant Polski w ogóle nie podniósł się z ławki rezerwowych. Nawet na ławce rezerwowych nie było Jarosława Zyskowskiego, kluczowego w tym sezonie zawodnika Trefla, którego pokonała choroba. Lepiej zaczęli mistrzowie Polski z Wrocławia, którzy w połowie pierwszej kwarty prowadzili już 21:9, a chwile później nawet 27:9. Goście w tym fragmencie grali z wysoką skutecznością, sięgającą ponad 70 proc. Po rzucie dystansowym Jeremiah Martina już nawet 35:15. Martin w całym meczu zdobył 30 punktów - duża klasa. Pierwsza kwarta zakończyła się bardzo wysokim, aż 22-punktowym prowadzeniem Śląska i dała mu spory handicap w następnej fazie spotkania. Dodatkowo WKS grał szczelnie w obronie, czym wymuszał rzuty Trefla z nieprzygotowanych pozycji. Efektem była wciąż powiększająca się przewaga. Miejscowi zyskali nieco oddechu w połowie drugiej kwarty, celny rzut Ivicy Radicia dał sygnał do pogoni. Za ciosem poszedł Glynn Watson, który akcją "3+1" zmniejszył przewagę do jedynie 10 punktów - było już tylko 33:43. Druga kwarta zdecydowanie na korzyść Trefla 23:11 i 10 punktów straty w połowie meczu. To było do odrobienia, tym bardziej że druga połowa zaczęła się od dwóch celnych rzutów za trzy punkty w wykonaniu Żółto-Czarnych - najpierw trafił Andrzej Pluta, potem Rolands Freimanis - ten drugi dodatkowo był faulowany - było już tylko 45:48. Zamiast remisu to Śląsk zaczął odjeżdżać i w połowie trzeciej kwarty jego przewaga znów była dwucyfrowa - 50:60. Drużyny grały falami, po rzucie Watsona deficyt Trefla zmniejszył się do sześciu punktów - 57:63, jednak na koniec trzeciej kwarty wciąż wynosił 10 punktów. Czwarta połowa przebiegła pod dyktando mistrzów Polski, który odniósł wyraźnie 14-punktowe zwycięstwo. Trefl Sopot - Śląsk Wrocław 74:88 (15:37, 23:11, 21:21, 15:19) Trefl: Nevels 13, Radić 11, Salumu 10, Wells 7, Kolenda 4 - Watson 13, Freimanis 13, Pluta 3, Urbaniak 0, Kulikowski 0. Śląsk: Martin 30, Dziewa 17, Nizioł 10, Morgan 8, Gołębiowski 2 - Ramljak 10, Justice 8, Tomczak 3, Parakhouski 0. Maciej Słomiński, INTERIA